Czas rozliczeń. Sąd w Argentynie skazał 10 byłych urzędników na dożywocie i jednego na 25 lat więzienia za zabójstwa, tortury, gwałty oraz odbieranie kobietom dzieci w czasie dyktatury z lat 1976-1983. Agencja AP zauważa, że po raz pierwszy w takim procesie zeznawały prześladowane kobiety transpłciowe. Proces w mieście La Plata pod Buenos Aires toczył się prawie cztery lata i ujawnił nowe szczegóły w sprawie opisanych wcześniej przypadków okrucieństw, pogłębiając wiedzę narodu argentyńskiego na temat jego traumatycznej historii – przekazała AP.Wyrok ogłoszono we wtorek. 10 z 12 oskarżonych zostało skazanych na dożywocie, jeden na 25 lat więzienia za udział w brutalnych represjach, w tym zabójstwach, torturach, przemocy seksualnej i odbieraniu kobietom dzieci urodzonych w niewoli. Jeden oskarżony został uniewinniony.Ofiarami przestępstw padło łącznie ponad 600 osób. Zbrodnie popełniano w czterech tajnych ośrodkach położonych w prowincji Buenos Aires. Jeden z nich zatrudnieni tam urzędnicy określali jako „el infierno” – „piekło”.Większość oskarżonych została już wcześniej skazana w innych sprawach i odbywała kary w aresztach domowych z powodu zaawansowanego wieku oraz pogarszającego się stanu zdrowia. Uczestniczyli oni w rozprawie w trybie wideokonferencji. Sąd nakazał powtórne badania lekarskie, by sprawdzić, czy nie mogą wrócić do więzienia.„Tym, co wyróżnia ten proces, jest fakt, że po raz pierwszy w Argentynie i na świecie potępione zostały zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione wobec transpłciowych kobiet w kontekście terroryzmu państwowego (…) To dobry wyrok, jesteśmy więcej niż usatysfakcjonowani” – powiedziała prokurator Ana Oberlin.Do więzienia za homoseksualizmAP wyjaśnia, że wojskowa dyktatura promowała tradycyjne katolickie wartości i traktowała osoby LGBTQ jak wywrotowców w heteroseksualnym społeczeństwie. Do więzienia można było trafić nawet za otwarte przyznawanie się do homoseksualizmu.W okresie dyktatury osoby podejrzewane o sprzeciw wobec władz były systematycznie zatrzymywane, torturowane i mordowane. Organizacje praw człowieka szacują liczbę „desaparecidos”, czyli osób zaginionych, na około 30 tys.Wyrok zapadł w czasie, gdy prawicowy prezydent Argentyny Javier Milei oraz wywodząca się z wojskowej rodziny wiceprezydent Victoria Villaruel podważają konsensus dotyczący charakteru dyktatury oraz szacunkowe dane o liczbie zaginionych, których było, ich zdaniem, niecałe 9 tys. Według opozycji jest to próba relatywizowania zbrodni.