Ambasador Rosji nie stawił się na wezwanie MSZ. Wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik ocenił, że reakcja rządu na incydent z rakietą i odmowę przyjścia do MSZ ambasadora Rosji powinna być mocna i adekwatna – trzeba pokazać, że nie ma zgody na to, by dochodziło do kolejnych incydentów. Dodał, że odwołanie ambasadora jest ostatecznością. Rzecznik MSZ Paweł Wroński poinformował w poniedziałek, że ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew nie przybył do siedziby MSZ, gdzie został wezwany w celu wyjaśnienia incydentu z rosyjskim pociskiem manewrującym, który 24 marca naruszył polską przestrzeń powietrzną. Wroński dodał, że nota dyplomatyczna z żądaniem wyjaśnienia sprawy naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej zostanie przekazana rosyjskiemu MSZ inną drogą.Ćwik powiedział we wtorek w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że reakcja polskiego rządu zarówno na incydent z rakietą, jak i na odmowę przyjścia do MSZ ambasadora Rosji powinna być mocna i adekwatna.– Musimy pokazać, że nie ma zgody na testowanie systemu czy może przypadkowe pojawienie się tej rakiety, na to, by kolejne incydenty miały miejsce – powiedział Ćwik. Zaznaczył jednak, że „oczywiście odwołanie ambasadora jest zawsze ostatecznością”.Podkreślił przy tym, że ambasador Rosji nie został zaproszony, tylko wezwany przez szefa MSZ. – Konwencja wiedeńska reguluje kwestię takich spotkań, które odbywają się w sytuacji napięć, a niewątpliwie rakieta rosyjska, która pojawiła się w przestrzeni powietrznej Polski wywołała takie napięcie – powiedział wiceszef Kancelarii Prezydenta.Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało w niedzielę rano na platformie X, że tego dnia o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych w nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Miało to związek z rosyjskim atakiem, przeprowadzonym w nocy na obwód lwowski na Ukrainie. „Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund” – podano w komunikacie DO RSZ. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.