Kolejny incydent w Warszawie. Władze lotniska Chopina w Warszawie apelują do podróżujących, by wstrzymali się od jakichkolwiek żartów na temat materiałów wybuchowych. Zdarzenia w przeszłości wywoływały paraliż ruchu lotniczego, a obecnej sytuacji międzynarodowej może wywołać to jeszcze większe konsekwencje. W miniony weekend jeden z pasażerów podczas odprawy powiedział, że przewozi bombę, co miało być żartem. Rzeczniczka stołecznego portu Anna Dermont stwierdziła, że służby każdą taką wypowiedź traktują bardzo poważnie. Wskazała, że w obecnej sytuacji międzynarodowej pasażerowie muszą brać większą odpowiedzialność za słowa wypowiadane na lotnisku. Praktyka jest taka, że niestety liczą na taryfę ulgową, są oburzeni, że pracownicy lotniska czy służby lotniskowe „nie znają się na żartach”. Jednak nic nie usprawiedliwia działań powodujących zagrożenie bezpieczeństwa na lotnisku. – Zarówno nasi pracownicy jak i służby państwowe działające na lotnisku działają na podstawie i w granicach prawa – podkreśliła Dermont. – Ze względów bezpieczeństwa, które jest najważniejsze, każde tego typu zgłoszenie jest dokładnie weryfikowane – dodała rzeczniczka.Takie „żarty” to niestety częsta sytuacja na polskich lotniskach. W listopadzie 2023 roku jeden z pasażerów lecących do Eindhoven powiedział kontrolerom, że w swoim bagażu przewozi trotyl. Służby zareagowały natychmiast i chociaż niczego nie znaleziono, to mężczyzna otrzymał mandat i na pokład samolotu już nie wszedł.Eskorta myśliwcówPięć miesięcy wcześniej 39-latek zostawił pod halą przylotów pakunek z napisem „BOMBA 9:00 TAK PRAWDZIWE”. Z miejsca zagrożonego ewakuowano blisko 100 osób. Ładunek okazał się atrapą, a sprawcę szybko zidentyfikowano i postawiono mu zarzuty.Spektakularna akcja miała miejsce w 2022 roku. Na lotnisko w Kutaisi zadzwoniła osoba, która poinformowała o bombie na pokładzie samolotu do Warszawy, który już znajdował się w powietrzu. Maszyna była przez większość trasy eskortowana przez wojskowe myśliwce, a po wylądowaniu lotnisko zamknięto na 2 godziny. Alarm okazał się fałszywy.Osoby, które zdecydują się na żart o ładunkach wybuchowych, mogą spotkać konsekwencje finansowe i karne. Chodzi między innymi o nałożenie mandatu karnego, utratę biletu lotniczego czyli zakończenie podróży, trafienie na tak zwaną czarną listę pasażerów danej linii lotniczej, a nawet zatrzymanie.Jeśli w wyniku żartu nastąpią opóźnienia lub ewakuacja, przewoźnik lub lotnisko może zażądać odszkodowania. Wtedy kwoty kary mogą sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych.