Wiceminister był „Gościem Poranka”. Żaden rząd nie kończył w składzie, w którym zaczynał. (...) Przyszła rekonstrukcja to rozwiązanie możliwe, ale to wcale nie jest pewne – tłumaczył w programie „Gość poranka” Miłosz Motyka (PSL). Z wiceministrem klimatu i środowiska rozmawiał Roch Kowalski. Komentatorzy i eksperci polityczni spodziewają się, że lada moment dojdzie do zmian w rządzie Donalda Tuska. Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, nie chciał jednak komentować możliwych roszad. Jak zapewnia: w resorcie trwają prace nad konkretnymi, ważnymi rozwiązaniami dla Polski. – To jest decyzja pana premiera i to jest decyzja liderów, którzy umówili się na konkretnych ministrów, którzy realizują swój program. My robimy swoje. Niebawem światło dzienne ujrzy ustawa konsumencka, która będzie gwarantowała lepsze rozliczenia tych, którzy korzystają z fotowoltaiki. Przyszła rekonstrukcja to rozwiązanie możliwe, ale to wcale nie jest pewne – tłumaczył.Jak zapewnił, ewentualna rekonstrukcja to temat interesujący przede wszystkim publicystów. – O niej się więcej mówi w sferze komentarzy niż w samym rządzie. (…) Premier Tusk doskonale wie, kiedy należy konkretnym ministrom i wiceministrom powiedzą „sprawdzam” i w odpowiednim czasie, kiedy będą potrzebne takie decyzje, do tego dojdzie. Glapiński poniesie konsekwencjeMotyka odniósł się też do głośnej ostatnio sprawy postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. – To jest wniosek, który jest potrzebny. Adam Glapiński łamał prawo, nie mógł – jako prezes NBP – wypuszczać obligacji, by finansować deficyt państwa. Jawnie łamał konstytucję. Choćby wobec tego powinny być wyciągnięte wobec niego konsekwencje – tłumaczył. I dodał: – Kolejna rzecz, choć już nie tak namacalna, to jego polityczne zaangażowanie. Nie ma wątpliwości, że Glapiński robił wiele, by pomóc PiSowi. (…) Rolą prezesa NBP nie jest komentowanie sytuacji politycznej i krytykowanie polityków ówczesnej opozycji.Wiceminister nie był jednak w stanie podać dokładnej daty, kiedy wobec Glapińskiego zostaną wyciągnięte realne konsekwencje. – Nie chcę wyrokować. Dynamika prac sejmu jest przeróżna, teraz będziemy mieli mnóstwo projektów stricte merytorycznych… Zdaję się na harmonogram prac, który będą pisali prawnicy. To, że coś się jeszcze nie wydarzyło, że będziemy rozpoczynać pracę, której nikt dawno nie wykonał, nie oznacza, że się nie uda – zapewniał.Kiedy elektrownia w Polsce?W rozmowie z wiceministrem klimatu i środowiska nie mogło też zabraknąć tematu Polskiego Atomu. – Przed nami gigantyczna transformacja energetyczna – cieszył się Motyka, wskazując, że ludzie, którzy postawili na „zieloną energię” wreszcie będą mogli liczyć na realne wsparcie ze strony rządu.Zapewnił też, że elektrownia jądrowa w Polsce to kwestia „kiedy”, nie „czy”. I wskazał konkretne terminy. – Wielu specjalistów przekonuje, że termin oddania elektrowni jądrowej w 2033 roku na Pomorzu jest jak najbardziej realny. Polska potrzebuje atomu – tłumaczył.Daty wbicia pierwszej, symbolicznej łopaty nie był jednak w stanie podać. – W tym roku są badania geologiczne pod budynki elektrowni, nie chcę przesądzać kiedy zostanie wbita pierwsza łopata, ale 2033 rok to termin, w którym prace zostaną zakończone.