Według ustaleń mediów przestępcy mają powiązania z ugandyjskimi władzami. Kilka polskich firm zbrojeniowych padło ofiarą oszustów, którzy mają powiązania ze szczytami ugandyjskich władz – ustaliło Radio Zet. Przestępcy pozostają bezkarni. W 2015 roku na skrzynkę BMP Poland trafił mail od Ugandyjczyka, który chwalił się bardzo dobrymi kontaktami w miejscowym ministerstwie obrony i zapraszał do udziału w rządowym przetargu. Do Afryki polecieli prezes BMP Poland Marek Celer oraz jego współpracownik.W stolicy Ugandy gości z Europy przewieziono w wojskowej kolumnie, na sygnale. Cały czas towarzyszył im przedstawiciel firmy Prima Investments, która w imieniu polskiej spółki miała negocjować kontrakt.CZYTAJ TAKŻE: Oszustwo na 78 miliardów dolarów. Kolejne kłopoty największego dewelopera na świecieKonsultant dostarczył Polakom dokumenty przetargowe i kazał oczekiwać na informacje dotyczące przetargu oraz wpłacić wadium. Po kilku dniach dostarczono kontrakt, który miał pieczęć ugandyjskiego ministerstwa obrony. BMP Poland podpisało dokument. Zabezpieczenie umowy w kwocie 90 tys. euro zostało przelane na konto w ugandyjskim Equity Bank, podobnie jak prowizja dla pośrednika w kwocie ok. 300 tys. euro.Po powrocie do Polski firma Celera wystawiła fakturę proforma spółce Prima Investments. Polacy mieli otrzymać ponad 17 milionów euro. Zamiast pieniędzy dostali mail z Ministerstwa Obrony Ugandy z informacją, że kontrakt jest „całkowitym fałszerstwem”. Według ustaleń Radia Zet oszuści z Ugandy okradli też firmę Instalnet z Warszawy oraz spółkę z Wrocławia.Oszuści bezkarniPrima Investments została wykreślona z ugandyjskiego rejestru firm, ale ludzie ze spółki są na wolności.Według poufnych źródeł sprawa nie przyniosła większego rozstrzygnięcia w sądzie dlatego, że w sprawie przewija się nazwisko szefa sztabu ugandyjskiej armii generała Leopolda Kyandy.