„Napastnicy byli uzbrojeni w karabinki automatyczne, miotacze ognia i różną amunicję”. Strzelanina zaczęła się w kolejce do wejścia do budynku i na sali koncertowej – relacjonują świadkowie ataku w Krasnogorsku pod Moskwą. „Według nich napastnicy byli uzbrojeni w karabinki automatyczne, miotacze ognia i różną amunicję” – podaje portal Ważnyje Istorii. Napastnicy strzelali do ludzi i podpalili salę koncertową – wynika z opublikowanych materiałów w mediach społecznościowych.„Podczas ucieczki ludzie zaczęli się wzajemnie taranować. Wyjścia z budynku były zablokowane. Ok. 100 osób ukryło się na poziomie -1, skąd wyprowadziła ich straż pożarna” – relacjonuje serwis. Jak dodaje, siły specjalne przybyły na miejsce dopiero po ok. 40 minutach od rozpoczęcia strzelaniny w Crocus City Hall.Kobieta opowiedziała portalowi, że jej matka i siostra stały w kolejce do wejścia, bo spóźniły się na koncert. – I część terrorystów stała w tej samej kolejce, z tyłu, zaczęli strzelać do ludzi. Jednocześnie podpalili salę i strzelali do ludzi na parterze – relacjonuje.– Pamiętam, że na sali byli ludzie w różnym wieku – i starsi, i nawet z małymi dziećmi – opowiada Olga, która była na miejscu zdarzenia.– Byłam już w sali na swoim miejscu, gdy wszystko się zaczęło i nie zdałam sobie od razu sprawy, co się dzieje. Pięć minut przed rozpoczęciem koncertu słychać było dziwny szum (...) – relacjonowała kobieta.– Potem było słychać wybuchy jakby petard, nie uświadomiłam sobie od razu, że to strzały. (...) Strzelano dosyć daleko ode mnie, w holu. Potem przez salę przebiegli pracownicy Crocusa i wszystkich zagonili do sceny, przez nią udało się dotrzeć do wyjścia. Kiedy biegłam, słyszałam, jak krzyczeli ludzie, którzy kogoś zgubili w tłumie – dodała. Czytaj także: Doradca Zelenskiego skomentował zamach pod Moskwą