Jeśli USA mają informację o udziale Ukrainy w ataku terrorystycznym pod Moskwą, to powinny je ujawnić – zażądał Kreml. Amerykańska ambasada w Moskwie już na początku marca ostrzegała swoich obywateli, by nie podróżowali do Rosji. „Ambasada monitoruje doniesienia, że ekstremiści planują wkrótce wziąć na cel duże zgromadzenia w Moskwie, w tym koncerty” – czytamy w oświadczeniu, które wydali wtedy amerykańscy dyplomaci. Zalecano w nim, aby unikać zgromadzeń i tłumów. Podobne ostrzeżenie wystosowali do swoich obywateli dyplomaci Wielkiej Brytanii.Teraz Kreml zażądał od Amerykanów, aby ci jeśli są w posiadaniu informacji o możliwym zaangażowaniu Ukraińców w atak terrorystyczny pod Moskwą, to je ujawnili. Sęk w tym, że rzecznik Białego Domu John Kirby zaprzeczył, aby były jakiekolwiek dowody na to, że w atak zamieszana była Ukraina, czyli kraj który od ponad dwóch lat zmaga się z rosyjską agresją.Na słowa Kirby'ego zareagowała Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. – Biały Dom twierdzi, że nie ma żadnych dowodów, żeby Ukraina bądź Ukraińcy byli zamieszani w atak terrorystyczny pod Moskwą - powiedziała. – Na jakiej podstawie Waszyngton zapewnia o czyjejś niewinności, kiedy jesteśmy w środku tragedii? – dodała.