Chińskie auta będą produkowane w Tychach. Chińskie samochody coraz mocniej rozpychają się po hermetycznym europejskim rynku. Jak w soczewce widać to na przykładzie naszego kraju, gdzie w fabryce Fiata w Tychach wkrótce będą produkowane samochody z Państwa Środka. Do tego polscy konsumenci coraz chętniej sięgają po chińskie samochody. W 2023 roku w Polsce zarejestrowano zaledwie 143 samochody wyprodukowane w Chinach. Sytuacja zaczęła diametralnie zmieniać się pod koniec ubiegłego roku, gdy nad Wisłą pojawiły się salony najpopularniejszej chińskiej marki BAIC. W naszym kraju producent oferuje jak na razie trzy modele SUV-ów. BAIC kusi ceną – najtańszy model to wydatek niespełna 80 tysięcy złotych. Chińskie samochody do kupienia w PolsceElektryczne SUV-y, luksusowe vany proponuje Maxus, który już teraz ma 20 dealerów na terenie całego kraju. Podobną liczbą dystrybutorów dysponuje MG, oferując crossovery w niedostępnych dla europejskiej konkurencji cenach. Najtańszy model kosztuje 79 800 złotych. A to dopiero początek. Wkrótce w polskim salonie będzie można kupić samochód Omoda 5 – crossover podobny do Skody Karoq. I to także w niezwykle atrakcyjnej cenie – bo za mniej niż 130 tysięcy złotych. Do tego za chwilę pojawią się kolejni. W ciągu najbliższych miesięcy zadebiutować w naszym kraju zadebiutują producenci – BYD, Zeekr, Lynk&Co, Xpeng, Ora i Aiways. To oznacza, że Chińczycy do góry nogami wywrócą zestawienia najchętniej kupowanych samochodów w naszym kraju. To pokazały już dane za pierwszy dwa miesiące IBRM Samar. Tylko w styczniu i lutym zarejestrowana 533 pojazdy chińskich producentów – czyli 3 razy więcej niż w całym 2023 roku. Najchętniej Polacy kupowali MG, których zarejestrowano więcej niż… Fiatów.Wszystko wskazuje na to, że ta tendencja utrzyma się dobre, bo w Fiat kończy produkcję swoich samochodów w fabryce w Tychach. Chińskie elektryki będą produkowane w TychachPrzez kilka lat w Polsce działał Stellantis, czyli francusko-amerykańsko-włoski koncern produkujący m.in. Alfę Romeo, Citroena, Peugeota, Opla czy Fiata. W Tychach montował m.in. Fiata 500 i Lancię Ypsilon. Ale to już koniec. Koncern od dłuższego czasu poszukiwał partnera, który pomoże w przestawieniu linii produkcyjnej na samochody tylko i wyłącznie elektryczne. Chętny znalazł się za Wielkim Murem. W piątek ogłoszono, że chiński producent Leapmotor otwiera w Tychach nową linię produkcyjną. Na Śląsku powstawać będą samochody T03 – niewielkie miejskie elektryki, które łudząco przypomina odświeżonego Fiata pandę. Ten model jest już dostępny na chińskim rynku. Bateria wystarcza na przejechanie ok. 400 kilometrów, a samochodem nie pojedzie się szybciej niż 110 km/h. Cena? Równowartość 45 tysięcy złotych. Ile miałby kosztować w Polsce? Tego jeszcze nie wiadomo. Raczkujący na rynku Chińczycy wygrywają z europejskimi producentami ceną. Czy to początek rywalizacji między koncernami? Nic z tych rzeczy. Do akcji wkroczyła Komisja Europejska, wszczynając dochodzenie, które ma pokazać, czy chińscy producenci korzystają z państwowych dotacji. Gdyby tak było to – zgodnie z unijnym prawem – Azjaci łamaliby wspólnotowe prawo, to jest zasady konkurencji na jednolitym wspólnym rynku UE.Choć śledztwo ma się zakończyć dopiero w listopadzie, to jak informował bankier.pl w dokumencie opublikowanym na początku marca Komisja Europejska stwierdziła, że posiada wystarczające dowody na to, że chińskie pojazdy elektryczne są subsydiowane przez władze, co w nieuczciwy sposób zwiększa ich konkurencyjność na unijnym rynku. Istnieje spora szansa, że już od lipca na samochody elektryczne wyprodukowane w Chinach zostaną obłożone karnymi cłami antysubsydyjnymi. To oznaczałoby tylko jedno – Chińczycy jeszcze bardziej przyspieszą budowę fabryk w Europie. Chińskie samochody powstałe w UE nie byłyby objęte dodatkowym podatkiem.Kto najbardziej obawia się chińskich samochodów?Tym faktem najbardziej przerażeni są Niemcy. Według danych za 2022 rok motoryzacja odpowiada za aż 5 proc. niemieckiego PKB. Branża samochodowa to też aż 24 proc. niemieckiego przemysłu i niespełna milion pracowników. Dlatego na każdy ruch mogący naruszyć obecny porządek w branży motoryzacyjnej Berlin patrzy z przerażeniem. Ratunkiem może być wodór, a w zasadzie samochody nim napędzane. W UE coraz mocniej nasila się narracja, że prawdziwe bezemisyjne pojazdy to te zasilane jednym ze składników powietrza. W grę mogłaby wchodzić także... benzyna syntetyczna.Wszystko to, może się tak naprawdę na niewiele zdać, bo fakt że samochód nie jest wyprodukowany przez chiński koncern wcale nie oznacza, że nie należy on do Chin. Już w 2010 roku Volvo zostało zakupione Zhejiang Gelly Holding Group, który potem wykupił brytyjskie legendy – Lotusa i Aston Martina. Holding przejął udział w Smarcie, Mercedesie, czy koreańskiej filii Renault. Europejczycy mogą sobie pluć w brodę, bo wraz z tymi markami firmy przejęły ich wieloletnie know-how i technologie. I teraz to bezwzględnie wykorzystują.