Skazańcy są traktowani jak „mięso armatnie”. W Rosji zamknięte zostaną dwie kolonie karne. Jak informują obrońcy praw człowieka, brakuje w nich skazanych, bo zostali wysłani na front. Moskwa od początku inwazji na Ukrainę werbuje skazańców i wysyła ich na pierwszą linię ognia. Niedawno w Rosji przyjęto ustawę, która zwalnia osoby walczące przeciwko Ukrainie z odpowiedzialności karnej za przestępstwa pospolite. O propozycji wyjazdu na front w zamian za amnestię poinformował m.in. przewodniczący Centrum Obrony Praw Człowieka Memoriał Oleg Orłow, który za antywojenne akcje trafił do kolonii karnej na 2,5 roku. W ocenie rosyjskich opozycjonistów skazani są traktowani jak „mięso armatnie”.Teraz zamknięte mają zostać dwie kolonie karne w Kraju Krasnojarskim. Lokalna administracja podała, że zabrakło w niej skazańców. Według obrońcy praw skazanych Marka Denisowa chodzi o kolonie karne nr 16 w i 7. Zdaniem Denisowa więźniowie odsiadujący wyroki w tych miejscach odosobnienia pojechali na wojnę. Początkowo skazańców werbowały oddziały najemnicze, tzw. Grupa Wagnera. Później skazańców zaczęto wcielać do regularnej armii.Nie jest to pierwsza tego typu informacja. Już w 2022 roku rosyjska organizacja gulagu.net, zajmująca się obroną praw więźniów poinformowała, że otrzymała sygnały o naborze więźniów na wojnę przeciwko Ukrainie z kolonii karnych w różnych regionach Rosji, m.in. w republice Mordowii i obwodzie niżnienowogrodzkim. Wcześniej o tego rodzaju werbunku na wojnę informował portal Ważnyje Istorii. Podał on, że firma najemnicza nazywana Grupą Wagnera rekrutuje więźniów na wyjazd do Donbasu jako „ochotników”, proponując im około 200 tys. rubli (od. 14,6 tys. zł) i amnestię. Doniesienia te pochodziły z kolonii karnych w Petersburgu. Portal Ważnyje Istorii zastrzegał, że nie wiadomo, czy więźniowie są werbowani do udziału w walkach, czy w odbudowie infrastruktury, bliscy osadzonych przedstawiali bowiem różne wersje.