Barbara Nowacka w „Gościu 19:30”. Nauczyciele podają argumenty: jeśli mam sprawdzać wypracowania napisane przez sztuczną inteligencję albo oceniać zadania z matematyki czy fizyki zrobione przez komputer to trochę szkoda czasu – powiedziała o wprowadzeniu nieobowiązkowych prac domowych minister edukacji narodowej Barbara Nowacka w programie „Gość 19:30”. Resort edukacji przygotował projekt rozporządzenia zakazującego zadawania prac domowych w klasach I–III szkoły podstawowej. Z kolei w klasach IV-VIII prace domowe będą dopuszczalne, ale nie będzie można ich oceniać.– Prace domowe będą nieobowiązkowe i nieoceniane. Znam nauczycielki i nauczycieli i wierzę w ich umiejętności. Dzisiaj uczeń, który odrobi pracę domową, dostaje zwrotkę zero-jedynkową. Nie ma czasu na omówienie z nim tej pracy domowej – argumentuje Nowacka. – Nie chcemy obowiązkowych prac domowych, żeby nie wymuszać na rodzicach korepetycji, bo nie każdego na nie stać, ani robienia prac domowych za dzieci, bo nie każdy ma na to czas. Polskie dzieci mają bardzo dużo prac domowych na tle innych krajów europejskich i bardzo mało czasu dla siebie – dodaje. Jak zatem zachęcić uczniów, żeby odrabiali nieobowiązkowe prace domowe? – Rozmawiać o nich. Dawać dobry przykład. Można wyróżnić uczniów, którzy zrobią świetnie prace domowe. Problemem polskich szkół jest fakt, że nie ma czasu na dialog – wskazuje szefowa MEN. „Ewolucja, nie rewolucja”Prowadząca Monika Sawka zapytała co minister Nowacka myśli o zniesieniu ocen. – Obiecaliśmy polskiej szkołę ewolucje, a nie rewolucje. Brak prac domowych da dzieciom czas na zajęcie się swoimi pasjami czy przeczytanie książki – wskazała. – Nauczyciele mówili, że jak znieśli prace domowe, to na początku faktycznie dzieci ich nie robiły, bo wydawało im się, że to niczego nie wniesie. Ale jak zobaczyły, że można je omówić, że nauczyciel wyróżnia za ciekawe wypracowania i jak widzą swoje postępy, to jest sens – spuentowała Nowacka.