„Państwo ukraińskie nie ma z tym za wiele wspólnego”. Spór z byłym premierem Mateuszem Morawieckim i jego kolegami z PiS dotyczy tego, czy akceptujemy (choćby częściowo) skutki sowieckich i rosyjskich aktów agresji przeciw Polsce i ich konsekwencje. Ja nie akceptuję – napisał poseł KO Paweł Kowal odnosząc się do o dyskusji na temat jego słów o rzezi wołyńskiej. Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Kowal (KO) w wywiadzie opublikowanym w sobotę w Interii podkreślił: „Przyjaźnię się z Ukraińcami i często im mówię: za dużo tego. Tak się nie da, bo uważamy, że rzeź wołyńska była ludobójstwem. To kategoria prawna”.„Rzecz w tym, że państwo ukraińskie nie ma z tym za wiele wspólnego, bo nie istniało” – dodał.„Mówimy o zbrodni dokonanej przez obywateli polskich na innych polskich obywatelach. Jedni byli narodowości ukraińskiej, drudzy polskiej. Nie uznajemy zmiany tej granicy, której dokonano w 1939 r. To była część Polski pod okupacją niemiecką lub nieformalną okupacją sowiecką” – powiedział Kowal.„Zbrodnia nie obciąża państwa ukraińskiego, bo nie istniało. Zobowiązuje każdego uczciwego człowieka, żeby ją nazwać i potępić. Chciałbym, żeby moi przyjaciele z Ukrainy potrafili się od tego odciąć” – dodał.Słowa Kowala spotkały się z krytyką polityków PiS. Były premier Mateusz Morawiecki napisał na platformie X: „skandaliczne i niedopuszczalne słowa Pawła Kowala dotyczące ludobójstwa na Wołyniu”. „Uczciwe relacje z Ukrainą możemy budować tylko w oparciu o prawdę historyczną. O PRAWDĘ panie pośle. Genocidium atrox” – ocenił.Poseł PiS Przemysław Czarnek podkreślił w sobotę na spotkaniu z mieszkańcami Lublina: „Zapytajmy, kto blokuje ekshumacje katowanych Polaków, którzy leżą w polach i są dalej bronowani. Kto blokuje możliwość godnego pochówku tych Polaków? Kto blokuje godne upamiętnienie Polaków i sprawiedliwych Ukraińców, bo było ich bardzo wielu. Muminki, kosmici?”. – Ci, którzy są przeciwni budowie Muzeum Rzezi Wołyńskiej (w Chełmie) i przestali je finansować, są dzisiaj po tamtej stronie. To jest wstyd i hańba – do dymisji – powiedział.Kwestia sowieckiej aneksji W niedzielę Paweł Kowal wyjaśnił na platformie X, że „spór z byłym premierem M. Morawieckim i jego kolegami z PiS w istocie dotyczy tego, czy akceptujemy (choćby częściowo) skutki sowieckich i rosyjskich aktów agresji przeciw Polsce i ich konsekwencje”. „Ja nie akceptuję” – dodał.Według Kowala „Mateusz Morawiecki jako były premier powinien te sprawy znać”. „W jego i jego kolegów dobrą wolę nie wierzę. Ale może przeczytają z ciekawości i się zastanowią czy warto insynuować nieprawdę i atakować akurat w tej sprawie. Dla zainteresowanych historią i jej prawnymi konsekwencjami dla współczesności opracowałem garść podstawowych faktów oraz trochę podstawy prawnej. Zachęcam do lektury”.Kowal w swoim wpisie przypomniał, że „Rzeczpospolita Polska ani przytłaczająca większość państw świata nie uznały sowieckiej aneksji 52 proc. terytorium RP z 1 i 2 listopada 1939 r., która była skutkiem agresji przeciw naszemu państwu”. „Nie wyobrażam sobie, by polski polityk mógł choćby pośrednio uznawać skutki tych działań Sowietów” – dodał poseł KO.Jak zauważył, „legalne władze Rzeczypospolitej zgodnie z polską racją stanu nie uznawały też innych konsekwencji aneksji sowieckich, w tym przymusowego nadania obywatelstwa sowieckiego mieszkańcom anektowanych ziem wschodnich”. „Odnosiło się to do obywateli RP bez względu na narodowość (a więc dotyczyło Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów itd.)” – podkreślił.„Kluczowe dla polskiej racji stanu”Paweł Kowal dodał, że „»Uzasadnieniem« aneksji terytorium RP z 1939 roku były bezprawne pseudoplebiscyty zorganizowane 22 października 1939 r. przez Związek Sowiecki – ich organizacja naruszała prawo międzynarodowe”. „Ten model działania przeciw Polsce z 1939 roku był potem wykorzystywany dla sowieckich i rosyjskich aneksji terytorialnych zarówno w 1940 roku jak i następnie przeciw wolnej Gruzji czy wolnej Ukrainie w latach 2014 i 2022. Tak jak nie uznawano tamtych, tak nie uznaje się współczesnych. Nie uznawanie siłowych zmian granic przez Związek Sowiecki i Rosję oraz ich konsekwencji jest kluczowe dla polskiej racji stanu” – napisał Kowal.„Ziemie, na których od lutego 1943 do wiosny 1945 r. trwała antypolska akcja UPA (ludobójstwo), były w sensie prawnomiędzynarodowym wciąż częścią Państwa Polskiego, ale okupowaną przez Rzeszę Niemiecką, zaś w okresie 1944-1945 – przez Związek Sowiecki, którego kontynuatorem jest Federacja Rosyjska” – przypomniał Kowal.Zwrócił uwagę, że „współczesne instytucje wolnego państwa ukraińskiego nie odpowiadają za wydarzenia z lat 1943-45, ponieważ wtedy to państwo nie istniało”. „Natomiast możemy oczekiwać od tych instytucji np. umożliwienia godnych pochówków ofiar, a także potępiania czynów, które miały charakter ludobójstwa” – napisał.Kowal zauważył też, że „sytuacja na ziemiach wschodnich II RP zmieniła się dopiero po zawarciu układu granicznego między ZSRS a międzynarodowo uznanym rządem RP, czyli Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej z 16 sierpnia 1945 r. Na jego mocy Polska przekazała ZSRS 90 proc. ziem anektowanych przez Sowiety w 1939 r. ZSRS wycofywał wtedy roszczenia m.in. do Białegostoku, Przemyśla i Łomży. Układ ten wszedł w życie 5 lutego 1946 r.”.Kowal napisał, że „kwestie te są opisane w ramach wykładni Trybunału Konstytucyjnego z 30 kwietnia 1996 roku w imieniu RP”.