Hanna Gil-Piątek w TVP Info. Kiedy ujawniona zostanie lista osób inwigilowanych Pegasusem, wielu przeżyje głębokie zdziwienie, a szczególnie w Prawie i Sprawiedliwości – powiedziała w programie „Gość Poranka” była posłanka Hanna Gil-Piątek. Przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej nie jest zaskoczona tym, że podsłuchiwani mogli być również politycy partii Kaczyńskiego, „bo to nie jest partia zbudowana na zasadach zaufania, tylko na interesach”. Gill-Piątek pytana przez Rocha Kowalskiego, czy planuje kandydować w wyborach samorządowych, oznajmiła, że listy wyborcze jeszcze nie są zamknięte. – Chodzą słuchy, że być może na nich będę. Jeżeli łodzianie będą mnie potrzebować w sejmiku województwa, wtedy bardzo chętnie do niego wystartuje – stwierdziła. Zapytana o to, dlaczego nie chciała rzucić rękawicy Hannie Zdanowskiej i startować na prezydenta Łodzi, Gill-Piątek oznajmiła, że „dorobek ekipy Hanny Zdanowskiej jest nie do podważenia”. – Proszę zauważyć, że miasto było w absolutnej zapaści, kiedy pani prezydent została po raz pierwszy wybrana. Jest wiele miejsc, które są absolutnie zaniedbane, ale przez ostatnią kadencję Łódź była odcięta od środków – mówiła, krytykując „PiS-owski program inwestycji strategicznych”. Jak oznajmiła, Łódź na mieszkańca „dostała osiem razy mniej pieniędzy w ostatnim rozdaniu niż jakiekolwiek inne miasto w kraju”. – To zatrzymanie pieniędzy na rewitalizację przez marszałka województwa łódzkiego, te wymiany kadrowe w instytucjach kultury. To wszystko trzeba odkręcić – dodała. Afera PegasusaByła posłanka mówiła też o komisji śledczej do spraw inwigilacji systemem Pegasus. Jej zdaniem sama nie była podsłuchiwana przez służby, bo nie była aż tak ważną osobą w polskiej polityce. – My jako politycy zachowujemy się ostrożnie i przed aferą Pegasusa wszyscy staraliśmy się zachować tę poufność i ostrożność, nie tak, jak poprzednia władza, gdzie mailami sobie przesyłano poufne wiadomości – komentowała. W jej ocenie, kiedy ujawniona zostanie lista osób inwigilowanych, wielu przeżyje głębokie zdziwienie, szczególnie w PiS. – Bo według tych najnowszych wiadomości byli też podsłuchiwani. Ja się temu nie dziwnie, bo to nie jest partia, która jest zbudowana na zasadach zaufania, jakiś wspólnych wartości, tylko to jest partia pewnych interesów. Trzeba pilnować karności w środku PiS – mówiła. Jak dodała, skala wykorzystania Pegasusa i intencje jego zakupu były zupełnie inne niż te, o których mówią politycy PiS. – Najpierw mówiono, że w ogóle Pegasusa nie ma, później były kłamstwa, które miały za zadanie ukryć to, że tak naprawdę Pegasus został kupiony do inwigilowania opozycji – komentowała. I zaznaczyła, że służby powinny dysponować tego typu narzędziami, ale pod warunkiem kontroli społecznej.