Ich potencjalny start budzi w partii skrajne emocje. Były prezes PKN Orlen Daniel Obajtek oraz były szef Telewizji Polskiej Jacek Kurski mają znaleźć się na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego – informuje Wirtualna Polska. Ich kandydatury budzą w partii skrajne emocje. Trwa przegrupowanie w obozie poprzedniej władzy. Część polityków szuka nowych zajęć, a zbliżające się wybory do parlamentu w Brukseli wydają się doskonałą perspektywą – zarówno zarobkową, jak i polityczną.Już wcześniej spekulowano, że „jedynki” mają otrzymać były szef CBA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik. Obaj mają wygaszone mandaty poselskie, po tym jak zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu i ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.Do tego grona mają dołączyć Obajtek i Kurski. Pierwszy sprawuje jeszcze funkcję prezesa Orlenu, ale jedynie na okresie wypowiedzenia. Drugi ostatnie miesiące spędził w Radzie Dyrektorów Wykonawczych Banku Światowego, skąd został odwołany decyzją premiera Donalda Tuska.Według informacji WP ich potencjalny start w wyborach do europarlamentu wywołuje wielkie emocje wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Autorem tego pomysłu jest sam Jarosław Kaczyński.Obajtek miał już otrzymać zapewnienie, że otworzy listę na Podkarpaciu. Z kolei Kurski mocno zabiega o swój start u samego prezesa.Politycy PiS mają w związku z tym poczucie głębokiej niesprawiedliwości. - Ludzie latami za kiepskie pieniądze użerali się w Sejmie, harowali w kampaniach za nic, wielu czekało na swój moment. A teraz na złotych spadochronach chcą wrócić panowie prezesi - twierdzi źródło z wnętrza partii.Nie brakuje jednak głosów przeciwnych, bowiem popularność obu polityków mogłaby zmobilizować twardy elektorat PiS-u i „pociągnąć” za sobą również innych kandydatów.Obecnie Prawo i Sprawiedliwość ma w Parlamencie Europejskim 27 deputowanych. Wszyscy w partii liczą się jednak z tym, że kolejna kampania może ten stan rzeczy uszczuplić. O tym zdecydują wyborcy już 9 czerwca 2024 roku.