Wszystkiemu winna Korea Północna. Korea Północna złamała zabezpieczenia i przechwyciła maile doradcy prezydenta Korei Południowej – informuje BBC. Sprawa miała się rozegrać w listopadzie ubiegłego roku, tuż przed wizytą prezydenta Yoon Suk Yeola w Wielkiej Brytanii. Jeden z jego doradców użył prywatnego maila do oficjalnej korespondencji, narażając się na wyciek.Lokalna gazeta cytuje wysokie rangą źródło rządowe, które twierdzi, że hakerzy uzyskali dostęp do harmonogramu podróży pana Yoona. Z rewelacji dziennika „Kukmin Ilbo” wynika, że wiadomości wysłane przez prezydenta również zostały skradzione.Biuro prezydenta nie ujawniło, o jakie informacje chodzi.Uważa się, że jest to pierwszy raz, kiedy Północy udało się zhakować członka zespołu prezydenta Korei Południowej. Ci jednak upierają się, że do ataku hakerskiego wcale nie doszło.„Naruszenie zostało spowodowane naruszeniem przepisów bezpieczeństwa przez nieostrożnego indywidualnego administratora, który korzystał z komercyjnej poczty elektronicznej do celów służbowych” – przekazało biuro południowokoreańskiego prezydenta.Korea Północna wykorzystuje cyberwłamania do kradzieży zarówno pieniędzy, jak i informacji, a jej środki stają się coraz bardziej wyrafinowane.Pjongjang podlega skrajnym sankcjom międzynarodowym, a tamtejsi cyberhakerzy starają się ukraść duże sumy pieniędzy, często w kryptowalucie, aby sfinansować reżim i jego program broni jądrowej.Szacuje się, że od 2016 r. skradziono nawet 3 mld dolarów.