Coraz większe kłopoty Katalończyków. Barcelona nieoczekiwanie zremisowała z Granadą (3:3), a ciemne chmury nad Xavim Hernandezem przybrały już niemal czarne barwy. Małżeństwo z rozsądku ma się skończyć dopiero po sezonie, ale coraz więcej wskazuje na to, że żadna ze stron nie będzie miała ochoty wytrzymać tak długo. Coraz głośniej mówi się, że klub Roberta Lewandowskiego jeszcze w tym sezonie może poprowadzić ktoś inny. Xavi Hernandez zdobył z Barceloną mistrzostwo, wielu przewidywało, że zrobi karierę jak Pep Guardiola, ale... tak się pewnie nie stanie. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Po wielkim sukcesie, Katalończycy są w tym sezonie cieniem drużyny, która cieszyła kibiców jeszcze 12 miesięcy temu. Robert Lewandowski jest bez formy, pomoc spisuje się niewyraźnie, obrona nie jest aż takim monolitem jak wcześniej, a z mediów co i rusz dochodzą sygnały, że trener nie panuje nad bałaganem. Kiedy stało się jasne, że Barcelona tytułu nie obroni (matematyczne szanse wciąż ma, ale w sukces nie wierzą nawet najwięksi optymiści), Xavi – z szacunku do klubu, w którym spędził niemal całe życie – postanowił rzucić biały ręcznik. – Odchodzę po sezonie – ogłosił na konferencji prasowej, a kibice... odetchnęli z ulgą. Joan Laporta, prezes katalońskiego klubu, przyznał zresztą, że gdyby nie chodziło o Xaviego, żywą legendę, to zmiana na stanowisku trenera rozważana byłaby znacznie wcześniej. Jak się okazało: wciąż może być.Remis z Granadą, czerwoną latarnią ligi, po słabym i niewyraźnym meczu, to dla władz klubu kolejny sygnał, że dzieje się źle i nie ma na co czekać. Dlatego Xavi miał dostać ultimatum: jeśli nie poradzi sobie z Napoli w 1/8 finału Ligi Mistrzów, będzie zmuszony odejść. Już teraz, zaraz, nie po zakończeniu sezonu. Jego następcą miałby zostać dawny kolega Hiszpana z zespołu, Rafa Marquez, który prowadzi obecnie zespół rezerw.