Akcja na wodach Zatoki Adeńskiej. Na wodach Zatoki Adeńskiej trwa operacja międzynarodowej koalicji pod przewodnictwem USA. Ma ona na celu zabezpieczenie morskich szlaków handlowych, które od listopada są atakowane przez jemeńskich bojowników Huti. Eksperci podkreślają, że walka z piratami jest zadaniem wyjątkowo trudnym, a to oznacza, że ruch statków na szlaku z Azji do Europy zachodniej cały czas będzie ograniczany. Ataki jemeńskich rebeliantów z Huti rozpoczęły się po eskalacji konfliktu w Strefie Gazy. Najpierw atakowane były statki związane z kapitałem izraelskim, nieco później bojownicy rozpoczęli ataki na statki handlowe związane z USA i ich sojusznikami.Rebelianci uderzają w statki za pomocą rakiet i dronów, zdarzały się przejęcia statków, a także ostrzał okrętów wojennych USA. W związku z zagrożeniem USA oraz kilkadziesiąt innych państw w grudniu rozpoczęły operację „Strażnik Dobrobytu”, która ma na celu zabezpieczenie szlaku handlowego przez kluczową cieśninę Bab al-Mandab.Operacja trwa, jednak jak podkreśla Andrzej Mroczek, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, walka z rebeliantami jest zadaniem wyjątkowo trudnym i prawdopodobnie będzie prowadzona przez dłuższy czas.– Mamy do czynienia z organizacją, której członkowie są przede wszystkim doświadczeni w prowadzeniu działań na polu walki, mają obraną taktykę: uderz, ukryj się i uciekaj, a także są mobilni – powiedział Mroczek.Na stanowiska Huti w Jemenie północnym spadają bomby lotnicze oraz pociski wystrzelone z okrętów wojennych Stanów Zjedonoczonych. W operacji pod przywództwem USA biorą także udział okręty Wielkiej Brytanii i Grecji, na wodach zatoki obecne są także jednostki francuskie oraz hiszpańskie. USA podjęło próbę zablokowania ataków Huti poprzez Iran, jednak dotąd nie przyniosło to rezultatu. Co istotne, najważniejsze państwa arabskie, takie jak Arabia Saudyjska oraz Egipt nie zgodziły na udział w operacji.Andrzej Mroczek zaznacza, że w tym konkretnym przypadku działania militarne mogą nie przynieść szybkiego rezultatu, dlatego ważne są szerokie działania dyplomatyczne.Gra w ciuciubabkę– To jest gra w ciuciubabkę. Stany Zjednoczone dysponują siłą, która mogłaby porządnie zaszkodzić obiektom militarnym na terenie Jemenu północnego, ale tu w grę wchodzą przede wszystkim różnego rodzaju uwarunkowania polityczne – powiedział ekspert Collegium Civitas.Aktywność rebeliantów na wodach Zatoki Adeńskiej oraz skoncentrowanie w tym rejonie zachodnich okrętów wojennych doprowadziło do wzrostu zagrożenia ze strony piratów wokół Rogu Afryki, w tym w rejonie Somalii. Oficer marynarki handlowej Bartosz Borowski wyjaśnia, w jaki sposób statki przygotowują się na ewentualny atak piratów. To obecność uzbrojonych ochroniarzy na pokładzie i stosowanie różnych zabezpieczeń statku, w tym drutu kolczastego na burtach.Borowski, który odpowiadał za przygotowanie statków do rejsu przez zagrożone piractwem wody, podkreśla, że najważniejszym zabezpieczeniem jest organizacja tzw. cytadeli.– Czyli miejsc w których załoga statku może bezpiecznie się schować i przeczekać atak piratów. Na każdym statku musi być także system alarmowy i powiadamiania. To przycisk po którego wciśnięciu powiadamiany jest armator statku i służby o tym, że doszło do zdarzenia z udziałem piratów – powiedział Bartosz Borowski.Szacuje się, że w związku z działalnością rebeliantów Huti na wodach Zatoki Adeńskiej ruch statków na Morzu Czerwonym został ograniczony o 50 proc. Szlak z Azji do Europy zachodniej, przez cieśninę Bab al-Mandab oraz później przez Kanał Sueski odpowiada za około 30 proc. światowego morskiego transportu kontenerowego i ogólnie około 12 proc. światowego handlu morskiego.Rezygnacja z tej trasy i szlak dookoła Afryki wydłuża czas transportu o około 10 dni i wiąże się ze znacznie wyższymi kosztami.