Były szef KPRM zeznawał przed komisją śledczą. – Premier Morawiecki zlecił wyłącznie przygotowania do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, a nie samo ich przeprowadzenie czy wydanie na nie jakichś kwot – powiedział w poniedziałek b. szef KPRM Michał Dworczyk. Zaznaczył, że decyzje zlecające przygotowania do wejścia w życie ustaw są czymś normalnym. Dworczyk zeznaje w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. wyborów kopertowych. Odpowiadał m.in. na pytania o podstawę prawną wydanych przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego dwóch decyzji z 16 kwietnia 2020 r. polecających Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych podjęcie działań zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej.Jak podkreślił Dworczyk, przygotowując te decyzje, działano na podstawie tzw. ustawy covidowej, która – jak stwierdził – dopuszczała podjęcie decyzji zapobiegających rozprzestrzenianiu się COVID. Chodzi o ustawę o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r., zgodnie z którą za organizację wyborów w formie korespondencyjnej miał odpowiadać minister aktywów państwowych Jacek Sasin, która weszła w życie dopiero 9 maja, gdy było już jasne, że wybory 10 maja się nie odbędą.Dworczyk wyjaśnił, że decyzje wydane przez Morawieckiego mówiły wyłącznie o podjęciu działań, które miały przygotować wybory, a nie je przeprowadzić. Dodał, że na tym m.in. polegała różnica między ostatecznie podpisanymi decyzjami przez Morawieckiego, a propozycją decyzji przygotowaną i przesłaną przez resort aktywów państwowych. – W tamtym projekcie z MAP była propozycja zlecenia przeprowadzenia wyborów, do tego nie było podstawy prawnej, dlatego została wydana decyzja dotycząca przygotowania do przeprowadzenia wyborów – wyjaśnił.Jak przekonywał, decyzje zlecające przygotowania do wejścia w życie ustaw są czymś normalnym w procesie legislacyjnym. – To jest bardzo częste, jeśli chodzi o proces legislacyjny, że dany resort, którego dotyczy jakaś zmiana legislacyjna, przygotowuje się do wejścia w życie ustawy, np. przygotowując rozporządzenia czy inne akty prawne, które powinny zostać wydane zgodnie z ustawą. Jeśli ustawa nie wejdzie w życie, to akty prawne niższego rzędu po prostu nie są popodpisywane i nie wchodzą w życie, ale same działania przygotowujące na wejście ustawy w życie są czymś naturalnym – ocenił b. szef KPRM.Zapytany przez wiceprzewodniczącego komisji Jacka Karnowskiego (KO), czy na podstawie decyzji zlecających przygotowanie do przeprowadzenia wyborów wydano kilkadziesiąt mln złotych z publicznych pieniędzy, Dworczyk odparł, że „decyzja nie wskazywała, ile i kto powinien wydać pieniędzy, decyzja zobowiązywała ministrów właściwych nadzorujących Pocztę Polską i PWPW do zawarcia umów, w ramach których byłoby określone kto, jakie zadania powinien zrealizować i jakie powinny być rozliczenia z tym związane”.„Innych decyzji nie było”– Premier nikogo nie zobowiązywał do wydania 60 mln zł czy innej kwoty. (...) Nie wskazywał, kto, ile, na co pieniędzy ma wydać, bo nie miał do tego podstawy. Zlecił ministrom nadzorującym: ministra aktywów państwowych w przypadku Poczty Polskiej i ministra spraw wewnętrznych i administracji w przypadku PWPW do zawarcia umów – doprecyzował.Karnowski dociekał, czy wydanie decyzji dotyczących przygotowania wyborów za kilkadziesiąt milionów zł opierając się przy tym na opiniach ustnych było według Dworczyka normalne. Polityk PiS odpowiedział: – A czy normalne było to, że ludzie umierali w karetkach na podjazdach do szpitali? To, że musieliśmy wydać ponad 200 mld zł na tarcze osłonowe w czasie pandemii. A czy normalne było funkcjonowanie w tamtym czasie? Te działania, które zostały podjęte w KPRM, były zgodne z prawem.Argumentował, że konstytucja nakładała konieczność przeprowadzenia wyborów w określonym terminie, dlatego rząd podjął działania, by to umożliwić i jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo obywateli.Wiceprzewodniczący komisji Bartosz Romowicz (Polska 2050-TD) dopytał, czym się różni zlecenie przeprowadzenia wyborów od zlecenia działań na rzecz ich przygotowania. – My działaliśmy z takim przeświadczeniem, że to są dwie różne rzeczy: przeprowadzenie a rozpoczęcie przygotowań – odpowiedział.Zapytany, na jakiej podstawie prawnej zarządzono wydruk kart do glosowania, wyjaśnił, że „były dwie decyzje wydane: jedna dotyczyła Poczty Polskiej, druga PWPW. Innych decyzji nie było”.– Wszystkie działania, jak rozumiem, były podejmowane czy w ministerstwach czy w podmiotach, o których rozmawiamy (w Poczcie Polskiej i PWPW), przez osoby do tego uprawnione na podstawie decyzji otrzymanych z KPRM, a jak były interpretowane przez poszczególnych urzędników, tego nie wiem – dodał.