Zginęły cztery osoby. Nowe informacje w sprawie tragedii w domu koło Norwich we wschodniej Anglii. Policja ujawniła nagranie zgłoszenia, które Bartłomiej K. wykonał na godzinę przed śmiercią, dzwoniąc na numer alarmowy. Polak prosił o pomoc. Funkcjonariusze poinformowali, że nie poszukują nikogo w związku ze śmiercią czterech osób. W ubiegły piątek około godziny 7.15 rano policjanci znaleźli w domu w Costessey pod Norwich cztery ciała: 45-letniego Bartłomieja K., jego dwóch córek 12-letniej Jasmin i 7-letniej Dwonreuang oraz 36-letniej Kantichy, która – jak się okazało – była siostrą matki dziewczynek. Około godziny wcześniej Bartłomiej K. zadzwonił na numer alarmowy. „Podczas rozmowy mężczyzna wyraził obawy dotyczące swojego stanu psychicznego. Mówił, że jest zdezorientowany. Poradzono mu, aby zasięgnął porady lekarza, ale nie wysłano patrolu” – napisano w komunikacie. Sekcja zwłokSekcja zwłok wykazała, że Kanticha zmarła w wyniku licznych obrażeń szyi zadanej nożem. Z kolei Polak poniósł śmierć na skutek pojedynczej rany kłutej szyi. W środę zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziewczynek. Według przyjaciół rodziny, pochodząca z Tajlandii matka dziewczynek w czasie tragedii miała być w pracy. Niezależne Biuro ds. Postępowania Policji (IOPC) prowadzi śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków.Bartłomiej K. był absolwentem Politechniki Wrocławskiej. Od 20 lat mieszkał w Anglii i zajmował się handlem nieruchomościami.