Nowe fakty w sprawie. Brytyjskie media ujawniają nowe fakty na temat tragicznej śmierci 45-letniego Polaka, jego dwóch córek oraz przypuszczalnie siostry mężczyzny w Norwich we wschodniej Anglii. Wiele wskazuje na to, że policja zignorowała pierwszy telefon alarmowy i podjęła interwencję za późno – gdy cała czwórka już nie żyła. – Na antenie BBC ważna przedstawicielka Partii Pracy zauważyła, że ta tragedia pokazała nie tylko problem społeczny, ale także problem systemowy – relacjonuje z Londynu reporter TVP Info Artur Kieruzal. Dalej jest wiele niewiadomych wokół śmierci Polaka i jego rodziny w miejscowości Costessey na przedmieściach Norwich. Policja nie poszukuje już żadnych osób trzecich i koncentruje się tylko i wyłącznie na dowodach zebranych na miejscu zbrodni. Może oznaczać, że do tragedii nie przyczynił się nikt spoza członków tej rodziny. Przypomnijmy, w miniony piątek około godziny 6 rano na policję zadzwonił 45-letni Polak, jednak zgłoszenie na numer alarmowy z prośbą o interwencję zostało zignorowane. – Patrol policji pojawił się dopiero godzinę i 15 minut później, po tym jak o godzinie 7 rano policję zaalarmowali zaniepokojeni sąsiedzi – relacjonuje reporter TVP Info. Jak wskazuje, ta przeszło godzina, która upłynęła od zgłoszenia do przyjazdu policji była kluczowy. – Gdy policja pojawiła się na miejscu, wyważyła siłą drzwi i znalazła zwłoki czterech osób – dodaje. 45-letni Polak i 36-letnia kobieta, których ciała – wraz z ciałami dwóch córek mężczyzny – znaleziono w piątek, zmarli w efekcie ran kłutych szyi – poinformowała w niedzielę policja po przeprowadzonej sekcji zwłok. Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że doszło do rodzinnej tragedii, tak zwanego rozszerzonego samobójstwa. Zbrodnia wstrząsnęła AngliąZbrodnia wstrząsnęła okolicznymi mieszkańcami. Przed domem sąsiedzi zostawiają kwiaty, w lokalnych kościołach odprawiane są nabożeństwa. Sprawą odbiła się także głębokim echem w mediach, które wzywają do rozliczenia oskarżanych o zaniedbania funkcjonariuszy.Poza wyjaśnieniem okoliczności samej tragedii, policja musi odpowiedzieć także na wiele wątpliwości, związanych z samą reakcją na tę sytuację – a raczej jej brakiem. Reporter TVP Info Artur Kieruzal wskazał, że wyjaśnieniem tej sprawy zajmie się specjalne biuro Independence Office for Police Conduct, które zwykle zajmuje się tego typu sytuacjami. – Na antenie BBC ważna przedstawicielka Partii Pracy zauważyła, że ta tragedia pokazała nie tylko problem społeczny, ale także problem systemowy. Okazuje się, że w centrach alarmowych, gdzie odbierane są połączenia z prośbą o interwencję, oficerowie są nie do końca przygotowani na takie sytuacje. Władze powinny zapełnić tę lukę, by do podobnej tragedii już nie doszło – dodaje wysłannik TVP w Londynie.