Ekwador. Gangi narkotykowe przekształciły zakłady karne w Ekwadorze w ośrodki dowodzenia z apartamentami, basenami, dyskotekami i innymi udogodnieniami; dla wielu więzienie oznacza jednak wyrok śmierci albo konieczność przyłączenia się do gangu i walkę o przetrwanie – analizuje portal Primicias. „Wewnątrz więzień Ekwadoru handlarze narkotykami urządzili piekło, którego płomienie wydostają się na ulice” – ocenia ekwadorski portal, odnosząc się do ostatniej fali przemocy i starć pomiędzy gangami narkotykowymi a siłami porządkowymi.W ubiegłym tygodniu prezydent Ekwadoru Daniel Noboa ogłosił stan wyjątkowy i wysłał wojsko do walki z 22 gangami, które określił jako organizacje terrorystyczne. Od tamtej pory w kraju dochodziło do wybuchów bomb i porwań policjantów, zbiegły dziesiątki więźniów, a grupa uzbrojonych przestępców wdarła się do studia telewizyjnego w czasie programu na żywo.Niedawna ucieczka z więzienia jednego z najniebezpieczniejszych przestępców Ekwadoru, lidera gangu Los Choneros Adolfo Maciasa, znanego jako Fito, obnażyła kruchość kontroli nad systemem penitencjarnym, w którym w walkach pomiędzy organizacjami przestępczymi zginęło od 2021 roku ponad 460 więźniów – podkreśla Primicias.Według ekspertów olbrzymie zyski z handlu narkotykami pozwoliły gangom na korumpowanie polityków, policjantów, administracji więzień i strażników. W efekcie przejęli faktyczną kontrolę nad wieloma zakładami karnymi.Luksus dla wybranychW zakładach karnych gangsterzy urządzili sobie apartamenty, dyskoteki, baseny i walki kogutów. Fito zdołał nagrać w więzieniu teledysk do piosenki na swoją cześć i uciekł kilka godzin przed planowanym przeniesieniem do innego, lepiej strzeżonego zakładu.Dla skazanych, którzy nie należą do organizacji przestępczych, więzienie może jednak oznaczać wyrok śmierci albo konieczność przyłączenia się do gangu, by przeżyć. Sytuację dodatkowo pogarsza przepełnienie więzień, w których obecnie brakuje ponad 3 tys. miejsc – pisze ekwadorski portal.Więźniom tatuowane są symbole gangów, które kontrolują daną część zakładu, a następnie część z nich jest zabijana przez rywalizujące z nimi grupy. Skazańcy lub ich rodziny muszą płacić gangom około 240 dolarów miesięcznie za „bezpieczeństwo” – powiedział ekwadorski antropolog Jorge Nunez, który pracuje na Uniwersytecie Amsterdamskim.Ekwador, który graniczy z Kolumbią i Peru, dwoma największymi producentami kokainy na świecie, uznawany był do niedawna za oazę spokoju. W latach 90. XX wieku w kraju działały tylko cztery organizacje handlarzy narkotykami. Obecnie jest ich ponad 20 i mają związki z kartelami meksykańskimi, kolumbijskimi i bałkańskimi – twierdzą władze.