Wizerunek Englerta wykorzystano bezprawnie w reklamie leku. Teatr Narodowy w Warszawie wystosował pismo, w którym przestrzega przed pojawiającymi się w Internecie reklamami leku na nadciśnienie z udziałem dyrektora artystycznego tej placówki, Jana Englerta. W piśmie wskazano, że zarówno wywiad z aktorem, jak i reklamy, w których wykorzystano jego wizerunek, są fałszywe. Englert podjął już kroki prawne w tej sprawie. „Zawiadamiamy, że w internecie pojawiły się treści z bezprawnym wykorzystaniem nazwiska i wizerunku Jana Englerta, dyrektora artystycznego Teatru Narodowego – FAŁSZYWY wywiad oraz reklamy” – czytamy w oświadczeniu Teatru Narodowego.W dalszej części pisma placówka informuje, że chodzi o pojawiającą się w Internecie rozmowę, którą rzekomo przeprowadził z Englertem dziennikarz Marcin Prokop. „Wspomniany wyżej i dotyczący spraw zdrowotnych wywiad pana Marcina Prokopa z Janem Englertem nigdy się nie odbył. Pojawiające się tam informacje opis katastrofalnego stanu zdrowia Jana Englerta i związany z nim pobyt w szpitalu – są kłamstwem” – czytamy w oświadczeniu.Englert podjął odpowiednie krokiKłamstwem są też podawane we wspomnianych reklamach informacje na temat konsultacji dyrektora Teatru Narodowego z lekarzem, Krzysztofem Bieleckim. „Jan Englert nie zna doktora Krzysztofa Bieleckiego, nie spotkał się z nim, a doktor Bielecki nie polecał Janowi Englertowi ratującego życie leku na nadciśnienie. W reklamach nakłaniających odbiorców do zakupu wyżej wymienionego leku bezprawnie wykorzystano nazwisko i wizerunek Jana Englerta” – napisali w oświadczeniu przedstawiciele Teatru Narodowego. Zaznaczyli też, że Englert podjął już w tej sprawie odpowiednie kroki prawne.Ofiarą podobnego oszustwa padł wcześniej wspomniany lekarz, ceniony chirurg prof. Krzysztof Bielecki. Kilka tygodni temu w internecie pojawiły się reklamy leku na nadciśnienie, który rzekomo polecał. Jak się okazało, spoty stworzono przy pomocy sztucznej inteligencji bez zgody i wiedzy prof. Bieleckiego. „Ukradziono mój wizerunek, ukradziono mój głos. To nie jest moja inicjatywa, to jest brutalne podszycie się, wykorzystanie mojej sylwetki” – wyjaśniał w rozmowie z TVN lekarz.