Każdego dnia strażacy z Warmii i Mazur otrzymują telefony o przymarzniętych do lodu łabędziach. Każdego dnia strażacy z Warmii i Mazur otrzymują telefony o przymarzniętych do lodu łabędziach. Większość tych alarmów jest fałszywa. Powód? Łabędzie siedząc skulone nieruchomo na lodzie oszczędzają w zimne dni energię. Odkąd zamarzły jeziora i stawy warmińsko-mazurscy strażacy każdego dnia otrzymują telefony z prośbą o interwencje w sprawie przymarzniętych do lodu łabędzi. Przed kilkoma dniami strażacy ochotnicy z Mikołajek dostali sygnał o stadzie łabędzi, które miało przymarznąć do cienkiego lodu na jeziorze Tałty. – Ptaki znajdowały się ponad 300 metrów od brzegu. Do działań wykorzystaliśmy drona. Niski przelot nad łabędziami pozwolił nam upewnić się, że żadne z nich nie zostało unieruchomione. Po szybkim rozpoznaniu zostawiliśmy je w spokoju – napisali strażacy z Mikołajek w mediach społecznościowych i zamieścili zdjęcia z akcji, na których widać kilkanaście skulonych łabędzi. Oszczędzanie energii Strażacy nie narzekają na tego typu zgłoszenia. – Dobrze, że ludzie alarmują nas, a nie sami wchodzą na cienki lód. I dobrze, że są wrażliwi na los ptaków – powiedział dyżurny komendy wojewódzkiej państwowej straży pożarnej w Olsztynie zastrzegając, że dotychczas zaledwie kilka interwencji okazało się zasadnych. Pomocy wymagał łabędź, który zimował w oczku wodnym w Parku Jakubowo w Olsztynie. Ptak trafił do ptasiego szpitala w Bukwałdzie, a stamtąd wypuszczono go nad rzeką, gdzie zimują inne łabędzie. – Z łabędziami na lodzie sprawa nie jest prosta – powiedział wolontariusz zajmującej się pomocą dzikim ptakom Fundacji Albatros Przemysław Łucko i dodał, że bez długiej obserwacji trudno stwierdzić, czy łabędź przymarzł do lodu, czy celowo nieruchomo, z podwiniętymi pod siebie nogami siedzi na tafli jeziora, by w ten sposób oszczędzać energię. Jeden telefon za dużo – Ptaki wodne, nie tylko łabędzie ale i kaczki, mają tak zbudowane nogi, że krew nie dociera w pełni do ich końca, w zimie stopy tych ptaków są odżywiane tylko w minimalnym stopniu. Ich stopy są też zimne, dlatego jak kaczka, czy łabędź stoją długo na lodzie, to lód pod nimi się nie topi – powiedział ornitolog Sebastian Menderski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Ornitolodzy przyznają, że nie jest łatwo rozpoznać, czy ptaki przymarzły, czy nie. Zdaniem Menderskiego sposób mikołajskich strażaków z użyciem drona jest znakomity. – Z całą pewnością ptaki się przesuną, jak w pobliżu przeleci dron – przyznał. Menderski i Łucko podkreślili też, że warto obserwować otoczenie, w jakim ptak jest. Jeśli akurat zamarza zbiornik, na którym jest łabędź, albo zbiornik wodny skuwa się lodem po odwilży, czy opadach deszczu wówczas prawdopodobieństwo przymarznięcia ptaka jest większe. – Warto zauważyć, że do lodu przymarznąć mogą nie tylko nogi, ale i skrzydła łabędzi – dodał Menderski. Ornitolodzy podobnie jak strażacy przyznali, że lepiej wykonać jeden telefon za dużo, niż za mało.