Wszystko, co trzeba wiedzieć o reprezentacji Serbii przed mundialem. Mają trenera, którego kocha cały kraj, ofensywę, której boi się cały świat i mentalność, która pozwala im na osiąganie wielkich rzeczy. Serbowie to niemal archetyp “czarnego konia”. Ale że tytuły zdobywa się defensywą… O mocnych i słabych stronach tej reprezentacji pisze Kacper Bagrowski, współprowadzący konto Piłkarskie Bałkany. Serbowie wreszcie czują, że są w stanie być prawdziwym czarnym koniem turnieju. Są gwiazdy światowego formatu, jest trener uwielbiany w kraju, są dobre wyniki, a przede wszystkim – jest ogromna wiara w narodzie. I choć eksperci prognozują, że docelową imprezą dla obecnego pokolenia serbskich piłkarzy będzie Euro 2024, chrapkę na sprawienie sensacji mają już teraz. I mają ku temu solidne argumenty.<br><br> Jakie to argumenty? Przede wszystkim – piłkarskie. Serbowie wreszcie mają w kadrze kilka nazwisk, którymi są w stanie postraszyć rywali. Największe wrażenie robi oczywiście linia ataku, w której brylować będą Aleksandar Mitrović i Dušan Vlahović, ze wspierającym ich z ławki Luką Joviciem. Potężna siła w ofensywie, niezwykle efektowny styl gry i trener, który jest kochany tak przez kibiców, jak i piłkarzy. Ta mieszanka ma przynieść Serbom sukces i pozwolić jej uzyskać miano sensacji turnieju.<br><br> Ale jest coś jeszcze. Serbowie wreszcie czują, że mają szansę zajść dalej od swoich zachodnich sąsiadów, Chorwatów. Gdy w 2018 roku ci sięgali po wicemistrzostwo świata, „Orlovi” w słabym stylu odpadli z fazy grupowej. Gdy podopieczni Zlatko Dalicia grali na EURO 2020, Serbowie mogli obejrzeć turniej w telewizji. Teraz wreszcie może być inaczej. <br><br> Reprezentacja Chorwacji – choć jest drużyną turniejową – wydaje się nie być tak mocna, jak przed czterema laty. W dodatku po wyjściu z grupy najprawdopodobniej trafią na jedną z europejskich potęg – Hiszpanię lub Niemcy. Serbowie chcą udowodnić, że wcale nie są słabsi i na wielkim turnieju potrafią zajść dalej od swoich sąsiadów. I jest ku temu szansa.<h2>Słowo o trenerze…</h2><br> Ewenement na skalę krajową. Budzi niemalże same pozytywne skojarzenia, a szanują go wszyscy. Słynny Piksi, czyli Dragan Stojković, zwany swego czasu „Maradoną z Bałkanów” ma poprowadzić Serbów do historycznego wyniku na mistrzostwach świata. Stojković w Serbii jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii kraju. Po odwieszeniu butów na kołek również udawało mu się niemal wszystko. Prezesura w federacji, Crvenej Zvezdzie, przygoda z trenerką w Azji… „Piksi” to sukces, a sukces to „Piksi”. Serbowie wiążą z nim gigantyczne nadzieje.<br><br> Kibice mu ufają, a piłkarze są wpatrzeni w niego jak w obrazek. Dzięki efektownej grze prowadzonego przez niego zespołu, w kraju znów zapanował szał na punkcie reprezentacyjnej piłki. Łączy w sobie elementy bałkańskiej charyzmy i azjatyckiego spokoju, które dały mu lata przepracowane w Japonii i Chinach. Wiarygodności w oczach fanów dodaje mu fakt, że jest człowiekiem zamożnym i niezależnym finansowo, bez powiązań z powszechnymi w kraju układami biznesowo-politycznymi. <br><br> Czy jest to trener, który wyznaje zasadę, że drużynę buduje się od tyłu? Oj, zdecydowanie nie! Stojković stawia na atak. W pierwszej jedenastce nierzadko wystawia aż siedmiu graczy o nastawieniu ofensywnym. Serbia podwaja skrzydła – poza tymi grającymi bardzo wysoko, ofensywnie nastawieni skrzydłowi pełnią także rolę wahadłowych. To sprawia, że Serbia zostawia dużo miejsca rywalom w bocznych sektorach boiska. Tu mogą szukać swoich szans.<h2>Powody do optymizmu</h2><br> Harmonia w zespole i potężny atak. Piksi sprawił, że przed wielkim turniejem w kadrze panuje rzadko spotykany spokój. Zespół jest pewny swego, a opierać ma się na duecie wybitnych napastników. Aleksandar Mitrović już teraz jest najlepszym strzelcem w historii Serbii, nawet jeśli doda się do tego drużyny dawnej Jugosławii. To jeden z najbardziej niedocenianych napastników w Europie. Drugi zaś to wielka nadzieja Juventusu. Włoski gigant zapłacił za niego 85 milionów euro, a przecież to wciąż piłkarz bardzo młody – ma zaledwie 22 lata. To te dwie strzelby mają być gwarancją sukcesu.<br><br> Umniejszać nie powinnyśmy jednak piłkarzom z drugiej linii. Kreatywność w środku pola zapewnić są w stanie charyzmatyczny kapitan, Dušan Tadić, oraz Sergej Milinković-Savić. Względnie spokojna sytuacja jest także na wahadłach, gdzie gwarantem fenomenalnych dośrodkowań ma być klubowy kolega Vlahovicia z Juventusu – Filip Kostić. Serbia ma po prostu strzelać dużo goli. I może to robić.<h2>Co może pójść nie tak?</h2><br> Jeżeli wybitny w skali świata jest atak, niemalże pewnym jest, że problemów można szukać w linii obrony. I choć oczekiwany poziom prezentuje tam Nikola Milenković, jego partnerzy są o klasę gorsi. Nie pomaga także bardzo ofensywny styl gry preferowany przez Stojkovicia. Obok defensora Fiorentiny będą występować piłkarze po prostu przeciętni.<br><br> Eliminacje do mundialu były perfekcyjnym papierkiem lakmusowym dla tej defensywy. Serbowie tylko jeden raz zachowali w nich czyste konto, a przecież mierzyli się tam z Azerbejdżanem czy Luksemburgiem. Serbowie doskonale zdają sobie sprawę, że najprawdopodobniej z tyłu zawsze coś im wpadnie. Pytanie brzmi jednak, czy ich strzelby będą w stanie w ostatecznym rozrachunku zapakować tychże bramek więcej.<h2>Uwaga, talent!</h2><br> O tym, że w reprezentacji Serbii jest ogromny potencjał ofensywny wszyscy już doskonale wiemy. Może warto więc poszukać talentów w defensywie? Wobec przeciętnej postawy ogółu tej formacji, Stojković może dać szansę jednemu z czołowych piłkarzy Crveny zvezdy Belgrad. Jest nim urodzony w 2001 roku Strahinja Eraković. Jego bardzo dobre warunki fizyczne łączą się z umiejętnościami piłkarskimi. Jest świetny w wyprowadzaniu piłki, a także w odbiorach piłki. W tej drugiej statystyce był w czołówce serbskiej superligi sezonu 2021/2022. Do postawienia na Erakovicia trenerowi Stojkoviciowi będzie potrzebna jednak duża doza odwagi. Czy zdecyduje się na taki krok? Kibice na to liczą.<h2>Dokończ zdanie…</h2><br> <strong>Cały kraj czeka na…</strong> sukces. Serbowie chcą zmazać plamę z poprzedniego mundialu i osiągnąć historyczny wynik.<br><br> <strong>Jeśli nie wyjdziemy z grupy…</strong> będzie to gigantyczna porażka Dragana Stojkovicia i spora rysa na jego nieskazitelnym wizerunku. Nastroje na Bałkanach potrafią zmienić się bardzo gwałtownie.<br><br> <strong>Trudno się nie ekscytować, gdy…</strong> widzi się na boisku kogoś takiego, jak Aleksandar Mitrović. Jego statystyki w reprezentacji są kosmiczne – 75 występów i 50 goli. W dwunastu meczach Premier League strzelił 9 goli, w ubiegłym sezonie, w Championship trafił do bramki aż 43 razy. Prawdziwa maszyna zaprogramowana do strzelania goli!<h2>Przewidywany skład:</h2><h2>Przewidywania na turniej:</h2><br> Na “dzień dobry” spodziewana porażka z Brazylią (przy odrobinie szczęścia może wyszarpany remis?), spokojne zwycięstwo z Kamerunem i nieco mniej spokojne ze Szwajcarami. Serbowie wyjdą z grupy z drugiego miejsca i spotkają się w 1/8 finału ze zwycięzcą grupy H. I ktokolwiek by to nie był, jest w zasięgu Serbów. Ich marsz zakończy się w ćwierćfinale.