Wszystko, co trzeba wiedzieć o reprezentacji Kostaryki przed mundialem. Nie przeczytamy o nich na pierwszych stronach gazet, o większości piłkarzy kibice usłyszą dopiero w trakcie mundialu. Kostarykańczycy grają brzydko, ale... bardzo skutecznie. O tym, czy będą w stanie napsuć krwi faworytom pisze Robert Juszczyk. Gdyby po pierwszej połowie eliminacji zapytać kostarykańskich kibiców, kto z nich wierzy w awans “La Sele” na Mundial – zapewne optymistów nie byłoby zbyt wielu. Kostarykanie pod wodzą Luisa Fernando Suareza po siedmiu spotkaniach mieli na koncie zaledwie jedno zwycięstwo. Naczelnym tematem była kwestia chwiejnej posady selekcjonera, którego zatrudniono ledwie kilka miesięcy wcześniej.<br><br> Przełom roku 2021 i 2022 przyniósł diametralną odmianę w wynikach reprezentacji. Gra nadal pozostała ciężkostrawna dla widza, jednak pragmatyzm zaproponowany przez kolumbijskiego trenera wreszcie dał długo wyczekiwane skutki. “Ticos” nie przegrali żadnego z meczów rundy rewanżowej, pokonując między innymi Kanadę czy Stany Zjednoczone. Dzięki temu wyprzedzili Panamę i znaleźli się na czwartej - barażowej pozycji, by po szczęśliwym losowaniu ograć w nich Nowozelandczyków i stać się ostatnim uczestnikiem zakwalifikowanym do katarskiego mundialu.<br><br> Last but not least? Niestety niekoniecznie.<h2>Słowo o trenerze…</h2><br> Doświadczony Kolumbijczyk, dla którego będzie to już trzeci mundial, przeszedł z kadrą Kostaryki drogę długiej selekcji. Po fatalnym początku eliminacji Luis Fernando Suarez przestał powoływać wielu graczy z zagranicy, otaczając się wąskim gronem “legionarios” oraz kostarykańskimi ligowcami. W międzyczasie z gry w kadrze zrezygnował utalentowany napastnik Twente - Manfred Ugalde oraz nieco mniej oficjalnie - obrońca VfL Bochum Cristian Gamboa. Pomimo tych wszystkich okoliczności, autorski projekt Suareza zaczął kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Kluczem do sukcesu okazało się odrzucenie niedostatecznie zmotywowanych do gry zawodników oraz pragmatyczny styl. W większości tych spotkań, nawet z teoretycznie słabszymi rywalami, “Tricolor” nie byli zespołem dominującym, jednak potrafili bezwzględnie wykorzystać błędy rywali, najczęściej w grze z kontrataku, samemu unikając przy tym niepotrzebnych pomyłek. <br><br> Suarez polskim kibicom dał się zapamiętać jako selekcjoner reprezentacji Ekwadoru, która podczas mistrzostw świata w 2006 roku skutecznie wybiła nam z głowy marzenia o wyjściu z grupy już po pierwszym meczu. Selekcjoner ustawia swój obecny zespół w sposób dostosowany do przeciwnika, korzystając najczęściej z taktyki 4-2-3-1, jednak przeciwko Hiszpanom i Niemcom można spodziewać się gry na pięciu obrońców. <br><br> W obu wypadkach w ofensywie bazować będzie na szybkości i przebojowości dwóch skrzydłowych: Joela Campbella oraz Jewisona Bennette’a, których bramkowa akcja w barażu przeciwko Nowej Zelandii dała Kostaryce awans na mistrzostwa. W tyłach, podobnie jak w eliminacjach, ciężar odpowiedzialności za wynik spocznie na wysłużonych już, chociaż ostatnio wypoczętych, barkach Keylora Navasa, który nie raz ratował swoim rodakom punkty w eliminacjach. Z uwagi na to, że jego koledzy z bloku defensywy odstają klasą od wspomnianego golkipera, braki będą musieli niwelować dyscypliną taktyczną i unikaniem prostych błędów – zwłaszcza przy wyprowadzeniu piłki ze strefy obronnej. Suare, powołując do kadry Jemisona Benette’a, zanim ten zdążył zadebiutować w seniorskiej piłce, pokazał, że posiada dobre “oko” do młodych zawodników, co już wkrótce potwierdziło się transferem 18-latka do angielskiego Sunderlandu. <br><br> Właśnie pragmatyzm oraz dobre “oko” trenera do zawodników może być kluczowym atutem przy tak słabej jakościowo grupie do selekcji.<h2>Powody do optymizmu…</h2><br> Trudno o powody do entuzjazmu nawet urodzonym optymistom. Jeśli doszukiwać się ich w personaliach, to z pewnością do takiej roli mógłby aspirować Keylor Navas. Bramkarz PSG odegrał kluczową rolę w eliminacjach i w kadrze nigdy nie zawodzi. Jego pozycja jest na tyle silna, że otrzymał od selekcjonera wolne podczas wrześniowego zgrupowania kadry w Korei Południowej. Biorąc pod uwagę siłę ofensywną grupowych rywali, będzie miał ręce pełne roboty. <br><br> Nadzieje dają też ostatnie wyniki, które są zdecydowanie lepsze niż to, co widzimy na boisku. Opanowanie sztuki pragmatycznej gry przyniosło od połowy eliminacji zadziwiająco dobre rezultaty. Selekcjoner Suarez maksymalizuje atuty swojego zespołu, jednocześnie marginalizując słabe strony, których w tak lichej kadrowo drużynie nie brakuje. Oddając inicjatywę rywalom, kadra Kostaryki potrafi wypunktować ich niczym wytrawny bokser.<h2>Co może pójść nie tak?</h2><br> Brak jakości - kostarykańska kadra najzwyczajniej w świecie nie ma w swoich szeregach, za wyjątkiem Navasa, piłkarzy światowego formatu. W drużynie brakuje następców dla pokolenia, które podczas mundialu w 2014 roku dotarło do ćwierćfinału. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że większość kadrowiczów gra w rodzimej lidze, która chociaż uważana jest za najlepszą w Ameryce Środkowej, to wciąż daleko jej do europejskiej czołówki. <br><br> Jeżeli dodamy do tego, że w kadrze, zazwyczaj z wyboru selekcjonera, brakuje wielu zawodników grających w dobrych ligach zagranicznych, jak choćby cała rzesza piłkarzy z amerykańskiej MLS, rysuje się przed nami obraz jakościowego niedostatku tej drużyny.<h2>Uwaga, talent!</h2><br> Jeszcze do niedawna wydawało się, że największy talent kostarykańskiej piłki nie pojedzie na mundial, bo obraził się na selekcjonera kadry za zbyt mało minut spędzanych na boisku. Ta sytuacja nie zmieniła się i Manfred Ugalde, który notabene gra głównie “ogony” w holenderskim Twente Enschede, wciąż nie chce otwierać listów od Suareza. Jednak w ostatnim roku w orbicie zainteresowań selekcjonera pojawili się kolejni młodzi zawodnicy, a jeden z nich przejął od Ugalde miano największego talentu.<br><br> Jewison Bennette, bo o nim mowa, został wypatrzony i powołany przez sztab kadry jako 17-latek jeszcze przed debiutem w seniorskiej piłce. W kadrze po raz pierwszy zagrał po ledwie dwóch epizodach na ligowych boiskach i szybko stał się ważnym ogniwem zarówno klubu, jak i reprezentacji. Dobra postawa zaowocowała zainteresowaniem z zagranicy, które przerodziło się przed tym sezonem w transfer do angielskiego Sunderlandu za dużą, jak na warunki kostarykańskiej ligi, kwotę 1,3 miliona dolarów. Wychowanek CS Herediano zdążył już strzelić swojego debiutanckiego gola dla nowego klubu i na mundialu może stworzyć wraz z Campbellem groźny duet skrzydłowych. <br><Br> Drybling, przebojowość i dynamika to cechy, które wyróżniają młodzieżowca. To właśnie on dograł piłkę na wagę awansu na stopę Campbella w barażu z “All Whites”. Wywodzi się z piłkarskiej rodziny - w reprezentacji Kostaryki grali także jego ojciec i wujek, jednak żadnemu z nich nie udało się zagrać na mundialu ani wyjechać do europejskiego klubu. Ten drugi zdobył brązowy medal klubowych mistrzostw świata z Deportivo Saprissa, co jest zarazem największym sukcesem klubowym w ponadstuletniej historii kostarykańskiej piłki.<h2>Dokończ zdanie…</h2><br> <strong>Kostaryka na mundialu…</strong> nie ma na swoich plecach bagażu wielkich oczekiwań. Pięć milionów “Ticos” jest szczęśliwych z awansu reprezentacji na turniej i racjonalnie oceniają możliwości swoich ulubieńców. Wszyscy liczą jednak, że pomimo trudniejszych rywali niż na poprzednim mundialu (wtedy Serbia, Szwajcaria, Brazylia), styl gry drużyny będzie bardziej przekonujący. Największe nadzieje związane są z meczem przeciwko Japonii, z którą są w stanie uzyskać korzystny wynik. Dowodem zdaje się być wrześniowy remis Kostarykan z innym azjatyckim uczestnikiem turnieju - Koreą Południową. <br><br> <strong>Cały kraj czeka na…</strong> powtórkę z 2014 roku. Wtedy też nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków. Pokolenie, które zdobyło czwarte miejsce na egipskich mistrzostwach świata do lat 20 w roku 2009, doprowadziło swoimi niespodziewanymi sukcesami w Brazylii cały naród do euforii po raz drugi. To za ich sprawą cały kraj zamierał wpatrując się z niedowierzaniem w ekrany telewizorów, kiedy ich piłkarscy wybrańcy pozostawiali w pokonanym polu kolejne wielkie piłkarskie nacje. Zatrzymali się dopiero w ćwierćfinale. Turniejowa forma rozgrywek zawsze niesie ze sobą nadzieję na brak formy i potknięcia faworytów i to właśnie w tej nadziei swoich szans na powodzenie szukają Kostarykanie.<br><br> <strong>Bez “dopingowicza”...</strong> do Kataru udadzą się kadrowicze “La Sele”. Orlando Galo - gracz odpowiadający za formację defensywną w kadrze i rodzimym CS Herediano, został zawieszony na czas postępowania wyjaśniającego. Wszystko to w związku z tym, że w jego organizmie po wrześniowym spotkaniu z Koreą Południową wykryto steryd anaboliczny. Sam zawodnik zarzeka się, że to na skutek stosowanej maści na opryszczkę, jednak substancja ta jest dosyć często używana przez wspomagających się w sposób niedozwolony sportowców. 22-latkowi grozi czteroletnia dyskwalifikacja, a zamiast powołania na turniej zadowolić musi się obecnością w mundialowym albumie Panini, który wydany był kilka tygodni przed oficjalnymi powołaniami i wypłynięciem sprawy na łamy opinii publicznej.<h2>Przewidywany skład:</h2><h2>Przewidywania na turniej:</h2><br> Zdecydowana porażka z Hiszpanią, remis z Japonią po niezbyt porywającym dla widzów meczu i nieznaczna porażka z Niemcami. Kostarykanie zgodnie z przypuszczeniami bukmacherów będą wraz z Japonią rywalizować o uniknięcie ostatniego miejsca w grupie. Pragmatyczność trenera Suareza powinna tutaj się przydać, przez co wierzę w lepszy bilans bramkowy i wyprzedzenie Azjatów w tabeli.