Wszystko, co warto wiedzieć o reprezentacji Kataru przed mundialem. W Europie Katarczykom dobrze życzy niewielu, za to w regionie są wręcz ubóstwiani. Ich reprezentacja to wielki projekt, obrócony wokół jednego człowieka – Felixa Sancheza Basa. Czy 16 lat pracy popłaci w najważniejszym momencie? O szansach gospodarzy pisze Adam Błoński z portalu AzjaGola.com. Od momentu kontrowersyjnego wyboru na gospodarza mundialu, Katarczycy stali się <i>enfant terrible</i> piłkarskiego świata. Abstrahując od okoliczności, w jakich przyznano im zaszczyt organizacji, wielu obserwatorów uznało, że tacy słabeusze nie powinni pchać się na futbolowe salony. Czy jednak rzeczywiście zespół z Zatoki Perskiej tak bardzo odstaje od pozostałych uczestników mundialu? <br><br> W ciągu ostatnich dwunastu lat drużyna zaliczyła wielki skok jakościowy – od lokalnego “popychadła” do mistrza kontynentu. Sięgając po trofeum, Katarczycy pobili wszelkie rekordy: najmniej straconych goli, najdłuższa seria bez straconego gola, największa liczba zdobytych bramek oraz asyst pojedynczych piłkarzy... W pokonanym polu zostawili uznane marki, regularnych uczestników mistrzostw świata – Iran, Koreę Południową oraz, po przekonującym finale, Japonię. <br><br> To, w ogromnej mierze, zasługa Aspire Academy – akademii-molochu, odpowiadającej za rozwój sportu w całym kraju. Trafiają tam dzieciaki, wychodzą ukształtowani reprezentanci, którzy wzmacniają rozmaite kadry. Również tę piłkarską. Właśnie na absolwentach akademii oparta jest grupa, która ma dać Katarowi historyczny sukces podczas kontrowersyjnego debiutu…<h2>Słowo o trenerze…</h2><br> Felix Sanchez Bas nazywany jest przez niektórych “trenerskim Garrim Kasparowem”. Pracuje w Katarze od 16 lat i z większością reprezentantów łączą go bardziej ojcowskie niż czysto zawodowe relacje. Zaczynał w Aspire Academy, potem prowadził reprezentacje młodzieżowe, aż w 2017 roku mianowano go selekcjonerem pierwszego zespołu. Dzięki takiej ścieżce kariery, swoje futbolowe mądrości i przekonania mógł wpajać zawodnikom jeszcze na etapie piłkarskiego “przedszkola”. Tak Katarczycy zapewnili sobie zresztą triumf we wspomnianym Pucharze Azji: nie talentem, lecz automatyzmami i taktyczną solidnością. Wszystko mają wyćwiczone do perfekcji, od maleńkości.<h2>Powody do optymizmu…</h2><br> Przede wszystkim, jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi: własne ściany i ogromne wsparcie całej społeczności arabskiej, która – stanowiąc kontrast dla oburzonej Europy – cieszy się, że przedstawiciel regionu dostąpił zaszczytu organizacji tak wielkiej imprezy. Mowa o prawie 400 milionach ludzi, którzy Katarczyków traktują jak “swoich”, nie jak “czarny charakter”. <br><br> Jeśli chodzi o kwestie piłkarskie, Katar – pod rządami “Papy” Felixa Sancheza – stał się zespołem turniejowym. To oznacza, że nie warto przywiązywać się do złych wyników osiąganych w meczach towarzyskich. “Działania fasadowe” prowadzone w ich trakcie polegają na tym, że grając na wyprostowanych nogach, Katarczycy testują taktykę, zawodników oraz wszelkie warianty rozgrywania stałych fragmentów gry. Takie zabawy kończą się porażkami z Liechtensteinem, Curacao czy remisem z Luksemburgiem, ale ani trener, ani władze tamtejszej federacji nie robią z tego powodu żadnej tragedii. <br><br> Turniej to już inna para kaloszy. Zespół włącza wyższy bieg, a szydzący przed meczem rywale po spotkaniu najczęściej zmuszeni są posypać głowy popiołem. Tak było na Pucharze Azji (zwycięstwo), w Gold Cup (półfinał), Pucharze Narodów Arabskich (trzecie miejsce) czy Copa America (odpadnięcie w fazie grupowej po dobrych, wyrównanych starciach z Argentyną, Kolumbią i Paragwajem). <br><br> Niedowiarkom warto przypomnieć mistrzostwa świata do lat 20 z… 1981 roku. Katarczycy, grywający wówczas na piachu i placach budowy, ograli m.in. Polskę (z Janem Urbanem, Dariuszem Dziekanowskim czy Ryszardem Tarasiewiczem w składzie), Brazylię czy Anglię. W finale, jak zapewniał ich selekcjoner – Brazylijczyk Everisto – uporaliby się też z Niemcami, ale mecz rozgrywano w deszczu, który wielu jego podopiecznych widziało po raz pierwszy w życiu… <br><br> Ostatni z wielkich atutów to wspomniana wcześniej osoba trenera. Felix Sanchez ma komfort, jakiego nie zaznał żaden inny selekcjoner: swoją myśl taktyczną wpajał reprezentantom już od trampkarza. Gwiazdy zespołu, jak choćby Afif, Ali czy Bassam Hisham, już jako nastolatkowie funkcjonowali w ramach myśli taktycznej, która towarzyszy dorosłej kadrze. Katarczycy to jedyny zespół uformowany już u podstaw przez jednego człowieka. Poprzednie turnieje pokazały, że zgraniem mogą osiągnąć naprawdę wiele.<h2>Co może pójść nie tak?</h2><br> To, co może być największym atutem Katarczyków, może być też ich największym przekleństwem. Fakt, że od 16 lat reprezentanci słuchają tego samego człowieka, tych samych odpraw przedmeczowych, funkcjonują w tym samym systemie, wykonując te same ćwiczenia może powodować, że nie są już w stanie wykrzesać tego samego ognia, co na początku współpracy. <br><br> Może się okazać, że – wbrew zapewnieniom – porażki w sparingach to nie kwestia “poligonu doświadczalnego”, lecz wypalenia zespołu, funkcjonującego bez iskry. Sporym problemem może być też polityka władz katarskiej federacji, które zablokowały największym gwiazdom możliwość opuszczania kraju i podboju zagranicznych lig. To, co pchało ich do jak najlepszych występów podczas Pucharu Azji czy na Gold Cup, dodatkowa motywacja w postaci walki o angaż w lepszym klubie, dziś już nie funkcjonuje. W kraju zarabiają dobrze, stać ich na luksusowe samochody czy mieszkania, ale czy tylko o to chodzi w przygodzie z piłką?<h2>Uwaga, talent!</h2><br> Duet “AA” (nie mylić z Anonimowymi Alkoholikami), czyli Akram Afif i Almoez Ali. Choć to już nie “młode talenty”, lecz ikony katarskiego futbolu: pierwszy ma już 25, a drugi 26 lat. Afif, ze względu na nieco irytujący styl gry, będący połączeniem bajecznej techniki z nieznośnym pajacowaniem, zwany jest “katarskim Neymarem”. Kibice go uwielbiają: zrobi dla drużyny wszystko, gotów jest do wszelkich poświęceń. <br><br> W ciągu czterech ostatnich lat zdobył w lidze katarskiej 76 bramek, dorzucając do tego 63 asysty w zaledwie 124 meczach. Syn Somalijczyka i Jemenki, równie dobre wyniki osiąga w reprezentacji: w 75 spotkaniach strzelił 21 goli i zaliczył 30 asyst. Podczas Pucharu Azji zanotował aż 10 kończących podań, bijąc tym samym rekord turnieju. <br><br> Jako 18-latek, Afif opuścił Aspire Academy i wyjechał do Belgii, gdzie strzelał gole w barwach Eupen. Niedługo później niezbyt skutecznie podbijał Villarreal czy Sporting Gijon, ale że miał wówczas 20 czy 21 lat – nieudane epizody można zrzucić na karb wieku. <br><br> Imponuje pewnością siebie i determinacją, stanowiąc ważny punkt zespołu Felixa Sancheza. Im wyższa stawka, tym gra lepiej. Podczas mundialu może zyskać spore grono fanów. <br><br> Jeśli Afif to Neymar, Ali jest… Samuelem Eto’o. Jest bardzo szybki i strzela bardzo dużo goli, bijąc kolejne rekordy na rozmaitych etapach kariery. Choć urodził się w Sudanie, już jako 17-latek trafił pod skrzydła Sancheza, który wykreował go na pierwszą strzelbę reprezentacji Kataru. Choć ma dopiero 26 lat, rozegrał już 82 mecze w bordowych barwach, strzelając w nich 39 goli. Podczas wygranego przez Katar Pucharu Azji strzelił dziewięć goli, w tym tego decydującego – przewrotką, w finale przeciwko Japonii.<h2>Dokończ zdanie…</h2><br> <strong>Katar na mundialu będzie…</strong> kwintesencją przysłowia, jakim opisuje się piłkę w Azji – “oczekuj nieoczekiwanego”. Jakkolwiek zresztą nie potoczy się turniej, rezultat będzie sporym zaskoczeniem. Jeśli Katarczycy zdobędą punkty, może nawet wyjdą z grupy – wprawią świat w osłupienie. Jeśli dojdzie do kompromitacji – ośmieszą azjatycką federację, której są przecież mistrzem, a także… rodzimych analityków, którzy zrobili wszystko, by zoptymalizować przygotowania do turnieju. Wszyscy reprezentanci trenowali w Doha lub okolicach, a Sanchez miał możliwość zwoływania mini-zgrupowań w trakcie sezonu ligowego. Niejednokrotnie kilkunastu piłkarzy dzień po meczu jeździło do Aspire Academy, by spotkać się ze sztabem Hiszpana i analizować sytuacje boiskowe. <br><br> <strong>Przed turniejem, kibice w Katarze…</strong> oczekują przede wszystkim wielkiego wydarzenia sportowego, a dopiero w dalszej kolejności dobrego wyniku “Bordowych”. Katarczycy nie mają wielkich nadziei, spodziewają się raczej romantycznej walki i porażki – jak choćby na Copa America. <br><br> <strong>Cały Katar czeka na…</strong> to, co znów wymyśli Felix Sanchez. Jakie asy wyciągnie ze swojego “taktycznego” rękawa? Czy piłkarze, którzy nie mają szans walczyć o zagraniczne transfery i promocję na świecie, będą gryźć trawę i dawać z siebie wszystko dla reprezentacji?<h2>Przewidywany skład:</h2><h2>Przewidywania na turniej:</h2><br> Sensacyjna wygrana z Ekwadorem, nudny remis z Senegalem i wkalkulowana porażka z Holandią. Katar wyjdzie z grupy z drugiego miejsca, po czym polegnie na pierwszej przeszkodzie w ⅛ finału.