
W kilku miastach Birmy siły porządkowe po raz kolejny strzelały ostrą amunicją do protestujących przeciwko przejęciu władzy przez armię. Według świadków i miejscowych mediów zabito co najmniej sześć osób – poinformowała Agencja Reutera.
Stany Zjednoczone są „głęboko zaniepokojone” doniesieniami, że siły bezpieczeństwa Birmy strzelały do protestujących i nadal zatrzymują i nękają...
zobacz więcej
Birmański portal Myanmar Now podał, że dwie osoby zginęły w czasie starć w Mandalaj, drugim co do wielkości mieście Birmy. Co najmniej cztery osoby zostały zastrzelone podczas protestu w regionie Sagaing.
– Otworzyli do nas ogień ostrą amunicją. Jedna osoba zginęła. To młody, nastoletni chłopak, trafiony w głowę – powiedział przez telefon 25-letni aktywista Moe Myint Hein, który sam został ranny w nogę.
Od wojskowego zamachu stanu z 1 lutego zginęło już co najmniej 26 osób. Puch gwałtownie przerwał proces stopniowej demokratyzacji Birmy i wywołał masowe protesty w całym kraju.
W Birmie od ponad tygodnia nie ustają masowe protesty przeciwko przejęciu władzy przez armię. Tłum demonstrantów zablokował we wtorek linię...
zobacz więcej
Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od puczu aresztowano lub oskarżono ponad 1,2 tys. osób, w tym wielu urzędników obalonego rządu, demokratycznie wybranych posłów i aktywistów. 900 z tych osób wciąż jest w aresztach – przekazał portal Irrawaddy.
NLD odniosła wysokie zwycięstwo w listopadowych wyborach parlamentarnych, ale armia twierdzi, że były one sfałszowane. Wojsko ogłosiło stan wyjątkowy na okres roku i zapowiedziało organizację nowych wyborów oraz przekazanie władzy ich zwycięzcom.
Wielu Birmańczyków obawia się jednak, że zamach stanu będzie początkiem długotrwałej, represyjnej dyktatury, jak było po puczach z 1962 i 1988 r.