
Jeśli w najbliższych miesiącach lub latach centroprawica straci władzę, liberałowie i lewica zrobią wszystko, by szybko już do niej nie powróciła. Większość opinii publicznej przywykła już do tego, że w Zjednoczonej Prawicy coś trzeszczy i zgrzyta. O ile do 2019 roku wszelkie wizje rozpadu rządzącej koalicji miały w sobie więcej z tzw. chciejstwa lewicowo-liberalnej opozycji, o tyle przed prezydenckimi wyborami w 2020 roku zaczęto rzecz brać bardziej serio.
Konflikt w Zjednoczonej Prawicy nie jest skutkiem ustawy dotyczącej ochrony zwierząt, to był jedynie katalizator, „papierek lakmusowy” sytuacji...
zobacz więcej
Choć Prawo i Sprawiedliwość było i jest najsilniejszą partią koalicji, zdecydowanie mocniejszą niż Porozumienie i Solidarna Polska, także wśród elektoratu tej formacji zaczęły pojawiać się głosy, że ogon macha psem. Nie bez znaczenia okazała się arytmetyka parlamentarna. Wspólne listy wyborcze w 2019 r. pozwoliły koalicjantom PiS na powiększenie sejmowego stanu posiadania. A to zmieniło delikatny układ sił w strukturze, która od swojego początku więcej miała wspólnego z małżeństwem z rozsądku niźli z miłości. Coraz częściej trudno mówić nawet o szorstkiej przyjaźni.
Ktoś powie, że polityki nie buduje się na uczuciach sympatii i antypatii, ale realnych interesach. Kłopot w tym, że to nieprawda. Animozje, chyba o wiele częściej niż przyjaźnie, mają wpływ na bieżące działania, podejmowane intrygi i przeróżne wolty. To one wprowadzają do życia publicznego element, który – oglądany z daleka – może sprawiać wrażenie irracjonalnego.
Czasem jednak głęboka awersja jednego polityka do drugiego polityka zamienia się w strategiczny program. Pół biedy, gdy obaj są w opozycji, lub jeden władzę zyskał, a drugi ją stracił. Gorzej, gdy obaj są u władzy – wtedy uruchamiają potężne siły odśrodkowe, na których stabilizację cała polityczna struktura musi zużywać mnóstwo energii.
Spór wewnątrz Porozumienia toczy się o kierunek, w jakim podążać będzie nasza partia – napisał w liście do członków Porozumienia Jarosława Gowina...
zobacz więcej
Świetnie zdaje sobie z tego sprawę totalna opozycja, zarówno polityczna, jak i medialna. Cała jej strategia polega dziś na próbie obniżenia wiarygodności rządzących w oczach społeczeństwa. I to wszelkimi metodami: opozycja w tym samym czasie potrafi mówić, że rząd wprowadza zbyt wiele restrykcji, a równocześnie domaga się jak najsprawniejszej walki z pandemią.
Opozycja medialno-polityczna zupełnie celowo nie bierze pod uwagę, że większość państw na świecie walczy z pandemią, wprowadzając daleko, często znacznie dalej idące niż u nas restrykcje. Jeśli porównamy tylko z Czechami, Słowacją i Niemcami, polski model daleki jest od „dokręcania śruby” - przede wszystkim dlatego, że byłoby to społecznie nieakceptowalne.
Najważniejsze jest to, że po obu zwaśnionych stronach wewnątrz Porozumienia padają deklaracje, że ten spór nie zagraża w żaden sposób stabilności...
zobacz więcej
Zmiany ideowo-polityczne w Platformie Obywatelskiej, dotyczące odejścia od tzw. kompromisu aborcyjnego z lat 90. pokazują, że ruszyła ona na nowe dla siebie żerowisko – zwróciła się ku młodemu lewicowemu elektoratowi. To ten elektorat – taka jest nadzieja lewicowo-liberalnej opozycji – ma jej pomóc odebrać władzę Zjednoczonej Prawicy i na dłużej ugruntować odzyskane ewentualnie polityczne pierwszeństwo.
Ale w polityce nic nie jest zero-jedynkowe. Konflikt o elektorat nie oznacza warunkowej współpracy. Jej spoiwem będzie silny przeciwnik i trauma liberalno-lewicowych elit ostatnich lat. To pozwala przypuszczać, że na naszych oczach powstaje nieformalny centrolew: niepisana koalicja, która będzie torpedować nie tylko władzę PiS, ale też każdą siłę polityczną na prawo od PiS.
Prezydium Porozumienia złożyło wnioski o wykluczenie europosła Adama Bielana i posła Kamila Bortniczuka z partii. Wcześniej doszło tam do sporu...
zobacz więcej
Ale dla Jarosława Gowina i Porozumienia to również jest potencjalny problem. Być może obecny wicepremier otrzyma „żelazny list”, swoisty immunitet gwarantujący polityczną nietykalność, choćby od Donalda Tuska. Ale jak długo tego rodzaju obietnice zostaną utrzymane? Tym bardziej, że polityczna nienawiść wobec Gowina nie tylko lewicy, ale też niemałej części platformersów, jest naprawdę silna.
Łatwo można sobie wyobrazić, że początkowo fetowany, później stanie się kozłem ofiarnym centrolewu. Dla lewicy, która ewidentnie wyznacza ideowy ton wśród ugrupowań centrolewu, Gowin jest przecież faszystą, homofobem, katolickim reakcjonistą, itd. I nigdy już nie będą o nim myśleć inaczej.
Politycy Zjednoczonej Opozycji mają więc nad czym myśleć, tocząc swoje gry w obrębie koalicji. Tym bardziej, że wciąż mają szansę odbudować sondażowe wpływy. Pytanie, czy mają jeszcze na to ochotę pod wspólnym szyldem.