Trwają poszukiwania ciała Jana Lityńskiego. 75-letni były działacz opozycji antykomunistycznej utonął w niedzielę wieczorem w Narwi, ratując swojego psa, pod którym załamał się lód. Poruszający wpis w mediach społecznościowych opublikowała żona Lityńskiego; wynika z niego, że ofiar mogło być więcej. W przerębli znaleźliśmy się razem, bo pobiegłam go ratować” – napisała Elżbieta Bogucka.
W poniedziałek policjanci z Pułtuska kontynuują akcję poszukiwawczą Jana Lityńskiego. Działania służb utrudnia silny nurt rzeki i nieregularna linia brzegowa, w dodatku rozlewisko Narwi jest w tym miejscu bardzo szerokie.
Akcja poszukiwawcza na Narwi
Wśród rosnących przy brzegu drzew znaleziono kaszkiet, który należał do Jana Lityńskiego.
– W Pułtusku na wysokości ul. Wyszkowskiej, spacerując wałem przeciwpowodziowym wszedł do rzeki Narew, chcąc wyciągnąć z niej psa, pod którym załamał się lód – opisywał tragiczny wypadek inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
#wieszwiecejPolub nas
– Według relacji żony, która była świadkiem zdarzenia, mężczyzna utonął – dodał policjant.
Żona Lityńskiego: W przerębli znaleźliśmy się razem
To właśnie żona Lityńskego, Elżbieta Bogucka, w poniedziałek opublikowała poruszający wpis na Facebooku, w którym opisała kulisy tragedii.
„Janek nie wypłynął z przerębli ratując psa. W przerębli znaleźliśmy się razem, bo pobiegłam go ratować. My żyjemy. Janka szuka straż, helikoptery. Straciłam wczoraj swoje życie, Serce. Wszystko” – czytamy we wpisie żony. Jak zaznacza, 75-letni Jan Lityński był „w znakomitej formie, acz nie na tyle, by się stamtąd wydostać”.