
Międzynarodowy Komitet Oświęcimski skierował zarzut pod adresem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, że od dziesięcioleci nie ściga nazistowskich zbrodniarzy – podała we wtorek agencja dpa.
Amerykański dziennik „New York Times” opisał historię zmarłego niedawno w USA Hermana Shine'a, który w dramatycznych okolicznościach zdołał uciec z...
zobacz więcej
– Świadomość, że oprawcy z obozów byli w stanie w większości żyć bez problemów i bez konieczności rozliczania się ze swoich zbrodni w niemieckim sądzie, obciążała ocalałych przez całe życie – powiedział wiceprzewodniczący Komitetu Christoph Heubner portalowi grupy medialnej Funke.
Do wygłoszenia krytyki Międzynarodowy Komitet Oświęcimski skłoniły zarzuty, postawione na początku lutego 100-letniemu byłemu strażnikowi obozu koncentracyjnego Sachsenhausen oraz 95-letniej byłej sekretarce obozu koncentracyjnego Stutthof. – Fakt, że sprawców pociąga się do odpowiedzialności dopiero teraz, jest „porażką i zaniedbaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, które trwa od dziesięcioleci” – oświadczył Heubner.
Heubner podkreślił, że oskarżeni, byli częścią maszynerii niemieckich obozów zagłady. - Ci, którzy przeżyli, nie są zainteresowani zemstą, ale sprawiedliwością, a ta nie ma daty ważności – powiedział. - I dlatego te procesy są nadal ważne, nawet jeśli sprawcy i ofiary, które przeżyły, osiągnęli teraz zaawansowany wiek – dodał.
Zarzuty wnieśli prokuratorzy miast: Neuruppin - w Brandenburgii i Itzehoe - w Szlezwiku-Holsztynie.
Czytaj także: Historia jak z filmu. Uciekli z Auschwitz przebrani za esesmanów