
Koncern Google zagroził wyłączeniem swojej wyszukiwarki w Australii – podała agencja AP. Domaga się, by władze tego kraju zmieniły projekt przepisów, które mają nakazać gigantom technologicznym płacenie mediom za tworzone przez nie treści. – Nie odpowiadamy na groźby – odpowiedział premier Australii.
Blokada kont społecznościowych prezydenta Donalda Trumpa to nie tylko niebywały skandal, ale dowód na to, że ośrodki władzy w skali globalnej...
zobacz więcej
– Jeśli ta wersja projektu stanie się prawem, nie pozostawi to nam faktycznego wyboru poza zaprzestaniem udostępniania wyszukiwarki Google w Australii – powiedziała komisji senackiej w Canberze dyrektor zarządzająca Google na Australię Mel Silva.
Premier Australii Scott Morrison ostro zareagował na te zapowiedzi.
– Australia sama ustala reguły dotyczące tego, co można robić w Australii. Tym zajmuje się nasz parlament (...) nie odpowiadamy na groźby – oświadczył w rozmowie z dziennikarzami.
– Jako Polska na unijnym forum sygnalizujemy to od dłuższego czasu, że potrzebne są rozwiązania regulujące relacje w mediach społecznościowych –...
zobacz więcej
Silva zaproponowała szereg zmian i skrytykowała planowany system arbitrażu. Zapewniła, że Google jest skłonny do płacenia twórcom za ich treści, ale nie na zasadach określonych w projekcie. Ten, jak podaje AP, przewiduje m.in. opłaty za odnośniki i tzw. snippety – krótkie fragmenty treści.
BBC podkreśla, że byłyby to pierwsze takie przepisy na świecie. Australia nie należy do największych rynków dla Google'a czy Facebooka, ale sprawa uznawana jest za test dla starań rządów o większą regulację działania gigantów technologicznych.