O klubie porozmawialiśmy z jednym ze współzałożycieli. O polskim klubie piłkarskim Victorii London występującym na Wyspach porozmawialiśmy z jednym ze współzałożycieli, a zarazem trenerem Emilem Kotem. Jak zauważył, nadrzędnym celem powstania drużyny było zjednoczenie osób z Polski, które wyjechały na emigrację. – Scalamy polską społeczność i chcemy iść jak najwyżej – oznajmił. W ubiegłą sobotę w Warszawie odbył się towarzyski mecz z udziałem Victorii London – polskiego klubu występującego na co dzień w Anglii. Przy okazji tego spotkania porozmawialiśmy ze współtwórcą klubu, a zarazem trenerem Emilem Kotem, dla którego mecz był wyjątkowym wydarzeniem. Wrócił on w miejsce, gdzie spędził znaczną część swojego życia, na stadion Polonii Warszawa.<br><br> Zapytaliśmy go między innymi o cel powstania klubu w Londynie, o scouting, emigrację i przeszłość związaną z warszawskim klubem. <br><br> – Zawsze miło wrócić na Polonię (…). Jak jestem w Warszawie, a nie ma meczu, i tak zaglądam do „Czarnej Koszuli” (klubowa kawiarnia) – powiedział. Dodał, że ma „duży sentyment do tego klubu”, bo spędził w nim „prawie pół swojego życia”. Od juniora, przez kibica prowadzącego doping, aż do roli asystenta trenera. <br><br> Emil Kot wśród kibiców stołecznej drużyny uchodzi za legendę, sam jednak uważa, że legendą nie jest. – Jestem jednym z wielu, który zasiadał na ławce. Tak samo jednym z wielu, który wspierał drużynę zarówno na meczach domowych, jak i wyjazdowych – oznajmił.<br><br> <b>PFC Victoria London – polski klub w Anglii</b> <br><br> Klub został założony w 2016 roku i był budowany od podstaw przez cztery osoby.<br><br> – Wpadliśmy na ten pomysł, żeby scalić społeczność w Londynie, to był główny punkt – powiedział Emil Kot i dodał, że jeden z pomysłodawców chciałby dojść do sytuacji, w której rodziny „zamiast jechać na Chelsea, Arsenal czy Tottenham (…) wsiądą w samochód i przyjadą na Victorię, obejrzeć Polaków, rodaków”. – To jest główny cel, jeżeli chodzi o społeczność – zaznaczył.– Druga rzecz to aspekt sportowy. Nie ukrywamy, że chcemy iść jak najwyżej i jak najszybciej, bo te lata będą nam uciekały. Droga do Conference South (szósta liga angielska), do której chcemy dojść, jest bardzo długa i kręta – zauważył. <br><br> Asystent trenera Victorii London Jakub Pietrzak podziela zdanie Kota, że celem jest szósta liga. Uważa on, że najprawdopodobniej nie uda się „przeskoczyć pewnego poziomu”. – Na ten rok jesteśmy w jedenastej lidze (…), w przyszłym chcemy być w dziesiątej. W tym roku chcemy wygrać chociaż jeden z trzech pucharów, w których uczestniczymy – powiedział.<br><br> Podkreślił ponadto, że klub „nie jest zamknięty tylko na zawodników z Polski”. – Mamy trzech zagranicznych zawodników. Przyjechali z nami (do Warszawy) i dostaną szansę zaprezentowania się przed publicznością – zaznaczył. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Pietrzak zauważył również, że stworzenie klubu piłkarskiego od podstaw to „mega ciężkie wyzwanie”. Niektórym może wydawać się, że w jedenastej lidze praca to tylko trzy dni – treningi i mecz. Wskazuje on jednak, że jest bardzo wiele spraw do załatwienia, które zajmują „mnóstwo czasu”.<br><br> Jego zdaniem, „polska piłka bardzo różni się od piłki angielskiej”. – Nie chodzi już o sam poziom, ale o presję, o walkę zawodników na boisku. Jest to zupełnie inne podejście – powiedział.<br><br> <b>Polska społeczność w Anglii</b> <br><br> Jednym z głównych celów powstania Victorii London była chęć zespolenia polskiej społeczności.<br><br> – Na dzień dzisiejszy ta społecznosć nie jest jeszcze na tyle rozbudowana jak byśmy chcieli – powiedział Emil Kot. Podkreślił jednak, że „przy okazji dzisiejszego meczu (z Polonią Warszawa) okazało się, że ta społeczność jest ogromna”. – Zapytań o ten mecz było mnóstwo – oznajmił.Zauważył, że „w Londynie na mecze przychodzi średnio 45-50 osób. Jeżeli chodzi o rekord frekwencji jest to 350 osób”. – Mamy nadzieję, że w tym roku ta frekwencja jeszcze skoczy do góry i rekord pobijemy – powiedział.<br><br> Jakub Pietrzak podkreślił, że na trybuny udaje się przyciągnąć coraz więcej ludzi. – Im wyższy poziom, tym większa będzie ciekawość ludzi. Frekwencja uzależniona jest od tego, czy dany mecz jest o wysoką stawkę czy nie – zauważył. <br><br> Asystent trenera zaznaczył ponadto, że „można pochwalić kilka osób, które są stałymi bywalcami” i przyjechały nawet do Warszawy. – Zainteresowanie rośnie, wyniki przyciągają – podsumował.<br><br> Pietrzak wyraził nadzieję, że przychodzenie na mecze Victorii „stanie się pewną tradycją”.<br><br> <b>Projekt „Ty Też Masz Szansę”</b> <br><br> Emil Kot wraz ze znajomym stworzył w Polsce projekt o nazwie „Ty Też Masz Szansę”. Jest to jedyny taki projekt non-profit w kraju mający na celu pomóc młodym, utalentowanym piłkarzom z niższych lig (4 liga + niższe). Grupa skautów znajduje w całej Polsce utalentowanych piłkarzy, którzy dostają szansę pokazania się w test-meczu przed trenerami najlepszych drużyn w kraju.<br><br> – Pracuje dla nas wolontaryjnie ponad 55 skautów w całej Polsce (…). Mamy porobione bazy danych, niektórzy zawodnicy obserwowani są kilka razy, żeby później mogli przyjechać na docelowy test-mecz, dzięki któremu mogą się wybić poprzez zaprezentowanie swoich umiejętności – powiedział Kot. <br><br> Zauważył on, że dotychczas ich największym „sukcesem” jest pomoc Danielowi Smudze, który jeszcze niedawno występował w 4 lidze, a dziś reprezentuje barwy wielokrotnego mistrza Polski Górnika Zabrze. Młody piłkarz zdążył już nawet strzelić bramkę w eliminacjach Ligi Europy.Zdaniem szkoleniowca w niższych ligach jest wielki potencjał. – Kwestia jest tylko taka, żeby przestawić chłopaka na tryb pracy profesjonalnej – zauważa. Bardzo ważne – zdaniem Kota – jest również to, żeby dać młodemu piłkarzowi szansę.<br><br> Trener Victorii London uważa, że scouting to „bardzo ciężka praca”, która wymaga cierpliwości.<br><br> – Jest to rzecz w Polsce pomijana przez wiele klubów. Nikt się nie decyduje na budowanie dużej siatki scoutingowej. Skupiamy się na ściąganiu różnych zawodników z wszelakich części świata – stwierdził Kot i dodał, że „jest to trochę martwiące, bo mamy zdolnych chłopaków w niższych ligach”.<br><br> <b>Emigracja to nie jest łatwy kawałek chleba</b><br><br> Trener VictoriI London, jak i jego asystent opowiedzieli nam również o swoich doświadczeniach związanych z emigracją.<br><br> Emil Kot zauważył, że żegnając się z pracą trenerską w Polonii Warszawa, nie wiedział co ze sobą zrobić. Jednym z kroków była właśnie emigracja. Będąc w Polsce rozesłał po całym świecie ponad 350 maili. – Odpowiedzi miałem naprawdę z różnych zakątków świata. Najciekawsza była oferta z akademii piłkarskiej Watfordu. Zdecydowałem, że tam spróbuję pojechać na rozmowę o pracę – oznajmił. Dotychczas 28-latek pracował m.in. w akademii piłkarskiej Arsenalu Londyn i West Ham United. <br/> <br/> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" /> <br> Kot podkreślił, że „emigracja zawsze wiąże się z ryzykiem”. – To nie jest łatwa ścieżka kariery – zauważył.<br><br> Jakub Pietrzak mieszka w Anglii od dwóch lat. Studiował w Coventry, jednak naukę „zawiesił” w momencie, gdy pojawiła się okazja współpracy z Emilem. Wskazał jednak, że od przyszłego roku zamierza rozpocząć studia w Londynie.Asystent trenera Victorii London cieszy się, że „jest częścią większego zespołu” jakim jest Victoria London.<br><br> <b>Mecz towarzyski z utytułowanym polskim klubem</b> <br><br> 24 listopada Victoria London rozegrała mecz z dwukrotnym mistrzem Polski Polonią Warszawa. Dla większości zawodników było to wydarzenie wyjątkowe, bo przyszło im zmierzyć się z klubem zajmującym 13. miejsce w tabeli wszech czasów polskiej ligi.<br><br> – Chłopaki, którzy tutaj przyjechali (…) mają naprawdę sporo rzeczy, którym muszą się poświęcić, a mimo to wzięli wolne w pracy i zrezygnowali z dochodów. Musieli wyłożyć mnóstwo pieniędzy, żeby tutaj przylecieć, przespać się i coś zjeść – powiedział Emil Kot.<br><br> Zaznaczył, że „większość z nich wczoraj była jeszcze na budowie i tynkowała budynki w Brighton”. <br><br> Wielu zawodników zaprosiło na ten mecz swoje rodziny. Emil Kot zauważył, że mama 37-letniego Michała Kotwicy przejechała pociągiem pół Polski, żeby zobaczyć swojego dorosłego syna na stadionie Polonii. – To naprawdę buduje. Serce rośnie jak się o tym pomyśli – powiedział.<br><br> Jakub Pietrzak dodał, że mecz z Polonią jest dla wielu meczem życia i „być może nigdy więcej tak nie zagrają”. <br><br> – Nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę. Nie po to jechaliśmy 1400 km, żeby wyjść i w jakiś sposób odpuścić. Każdy chce wygrać – mówił przed meczem Kot.<br><br> Tego dnia na stadionie panowała bardzo rodzinna i przyjazna atmosfera. Pojawiło się wiele rodzin, które z zaciekawieniem oglądały poczynania obydwu drużyn.<br><br> Victoria London z Polonią przegrała, jednak tego dnia wynik końcowy nie był najważniejszy. Kluczowy był fakt, że osoby będące na co dzień na emigracji mogły przylecieć do Polski, gdzie w otoczeniu najbliższych uczestniczyli w sportowym święcie. <blockquote class="twitter-tweet" data-lang="pl"><p lang="pl" dir="ltr">Polonia Warszawa 10-0 PFC Victoria London<br><br>To była dla nas piękna futbolowa lekcja. Cieszy to, że Polonia potraktowała ten mecz jak najbardziej poważnie i zdecydowali się z nami zagrać najmocniejszym składem.<br><br>Wielki szacunek dla chłopaków bo dali z siebie 200%! ��⚽️<br><br>��⚪�� <a href="https://t.co/SdM42XgrLy">pic.twitter.com/SdM42XgrLy</a></p>— PFC Victoria London (@pfcvictoria) <a href="https://twitter.com/pfcvictoria/status/1066417675453239303?ref_src=twsrc%5Etfw">24 listopada 2018</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script>