Były reprezentacyjny libero, mistrz świata z 2014 r. Krzysztof Ignaczak w rozmowie z portalem tvp.info. Polscy siatkarze znakomicie rozpoczęli mundial. Pięć zwycięstw w pięciu meczach obudziło w kibicach medalowe nadzieje, ale nastroje – przynajmniej jeszcze przez chwilę – trzeba tonować. Za chwilę rywalizacja z Francją, Serbią i Argentyną o miejsce „szóstce”. – Będziemy w tej grupie dopiero trzecią siłą – przekonuje Krzysztof Ignaczak w rozmowie z portalem tvp.info. Były reprezentacyjny libero odniósł się też do kwestii popularności piłki nożnej i siatkówki. <b>Za nami pięć spotkań. Coś pana w grze Polaków zaskoczyło, coś rozczarowało?</b><br /> – Ani nie zaskoczyło, ani nie rozczarowało. Zakładaliśmy, że będziemy po tej fazie na pierwszym miejscu i tak też się stało. Zrealizowaliśmy założenia. Sam trener Vital Heynen wspominał przecież, że mieliśmy szczęście, bo wylosowaliśmy stosunkowo łatwą grupę. Tak było. <br /><br /> <b>Francja i Serbia to zespoły dużo lepsze od Bułgarii i Iranu? </b><br /> – Tak, to zdecydowanie wyższa półka. Ci pierwsi od kilku lat utrzymują się w ścisłej światowej czołówce, wyznaczając poziom dla reszty. Mają Earvina N’Gapetha, który miał na mistrzostwach świata nie grać w ogóle, a jest i spisuje się świetnie, no i całą rzeszę bardzo dobrych, utalentowanych zawodników. Serbowie to nacja, z którą zawsze gra się ciężko. Mają – jak to ludzie z Bałkanów – niezwykłą wolę walki, determinację, mocne charaktery. Na Lidze Narodów nie imponowali; wydawało się, że nie będą wielkim zagrożeniem, ale okazało się, że po prostu cały cykl przygotowań opracowali pod mistrzostwa świata. Trzeba będzie się mocno napocić, żeby z nimi wygrać. <br /><br /> <b>A Argentyńczycy? </b><br /> – Myślę, że są jak Iran, może nawet trochę słabsi. W ich przypadku bardzo wiele zależy od tego, w jakiej dyspozycji wyjdzie Facundo Conte. <br /><br /> <b>Jesteśmy w tej grupie dopiero trzecią siłą?</b><br /> – Tak to wygląda. Myśmy może nie lecieli do Bułgarii jako kopciuszek, ale drużyna, której możliwości i potencjału właściwie nikt nie znał. Trochę młodzieży, trochę doświadczonych zawodników, nowy trener... O Francuzach już mówiłem, u Serbów są przecież znani z polskich parkietów Atanasijević i Lisinać – to nazwiska, z którymi trzeba się liczyć. Na korzyść naszych rywali przemawia też zgranie. Niektórzy znają się i grają ze sobą od wielu lat, a to na takim turnieju wielka wartość. My tego nie mamy.<b>Po tych pięciu meczach wiemy o Polakach coś więcej? </b><br /> – Podoba mi się to, że jesteśmy tacy waleczni i nieustępliwi. Nawet w trudnych momentach, w meczach z Iranem czy Bułgarią, potrafiliśmy odwracać wynik na naszą korzyść. To było pozytywne. Wciąż sporo jest błędów, tego – niestety – nie potrafimy się jeszcze ustrzec, ale wiadomo, że można nad tym pracować. Cieszy dobra postawa Bartka Kurka w ostatnim meczu, bo tego prawego skrzydła mi długo brakowało. Z Bułgarami pokazał, że może tu zagrać na bardzo wysokim poziomie i jeśli tak będzie, jeśli dobije do Michała Kubiaka i Artura Szalpuka, to naprawdę trudno nas będzie rozgryźć. <br /><br /> <b>Najlepsze wrażenie robią, jak dotychczas, wspomniany Szalpuk i młody Jakub Kochanowski. Zgodzi się pan? </b><br /> – Dołożyłbym do tej dwójki jeszcze Fabiana Drzyzgę. Widać, że jest w świetnej dyspozycji, dobrze prowadzi grę, dokonuje dobrych wyborów. Inna sprawa, że nie szukałbym naszej siły w indywidualnościach. Jesteśmy drużyną, chłopcy się fajnie uzupełniają, a gdy w danym meczu jeden wygląda gorzej, wchodzi inny i robi swoje. Najważniejszy jest balans. Nie musimy polegać na formie jednej gwiazdy. <br /><br /> <b>Od piątku do niedzieli trzy mecze w trzy dni. Nie będzie problemów z wytrzymałością? </b><br /> – A czemu miałyby być? Dla siatkarzy to normalne. To piłkarze leżą tydzień do góry brzuchem i odpoczywają między meczami. U nas tego nie ma. Dwa dni na regenerację i do boju. Dadzą sobie radę, są przyzwyczajeni. <br /><br /> <b>Skoro wywołał pan wątek... Michał Kubiak wspominał niedawno w rozmowie z Wirtualną Polską, że siatkówka to znacznie trudniejsza dyscyplina niż piłka nożna, dlatego jest mniej popularna. </b><br /> – Wywiadu co prawda nie czytałem, ale to, że jest mniej popularna, to przecież żadna tajemnica. Wydaje mi się, że przez to, że ludzie szybciej się zniechęcają. Kopnąć jest przecież łatwiej niż odbić. Z siatkówką jest też tak, że trzeba włożyć znacznie więcej pracy, żeby grać na odpowiednim poziomie i żeby to granie sprawiało przyjemność. Wśród tych najlepszych – i w piłce, i w siatkówce – poświęcenie jest równie duże i tego nie neguję. Obu dyscyplinom trzeba się oddać w stu procentach.<b>Co jest trudniejszego w odbiciu piłki ręką niż w kopnięciu jej? </b><br /> – Założę się, że jeśli weźmiemy człowieka, który nie ma nic wspólnego ze sportem, to łatwiej będzie mu kopnąć piłkę do dużej bramki niż odbić ją oburącz przez siatkę. Tak uważam, nic na to nie poradzę. Żeby było jasne: nie chcę krytykować piłki nożnej, bo to nie jest ani prostszy, ani trudniejszy sport. Na tym najwyższym poziomie, gdy trzeba piłkę odpowiednio podkręcić, zrobić jakieś sztuczki, jest na pewno bardzo wymagający i potrzebne są lata treningów, żeby dojść na szczyt. <br /><br /> <b>„Do siatkówki potrzeba ludzi na wyższym poziomie inteligencji, rozwoju fizycznego i koordynacji ruchowej [niż do piłki nożnej]” – to jego słowa.</b><br /> – Nie no, nie róbmy z siatkarzy nie wiadomo kogo, a z piłkarzy jakichś najgorszych łamag. Wtrącenie o inteligencji też niepotrzebne. Nie dziwię się, że ta rozmowa wywołała takie oburzenie. <br /><br /> <b>Przesadził?</b><br /> – Michał zawsze słynął z wypowiedzi, które budzą bardzo skrajne emocje. Może jak będzie starszy, wyda jakąś książkę i wszystko wszystkim wyjaśni. Co do tej popularności piłki: ciągle pamiętam moją rozmowę z Felipe Fontelesem. Pytałem go kiedyś, czy po tych wszystkich sukcesach, gdy zdominowali dyscyplinę, siatkówka stała się najpopularniejszym sportem w ich kraju. Odparł, że tak. Pozazdrościłem mu, mówiłem, że ma fajnie, że wyprzedzili futbol, na co on tylko pokiwał głową i wyjaśnił: „Nie, nie. My jesteśmy najpopularniejszym sportem, ale w Brazylii piłka nożna to religia. Z nią nie da się wygrać”. U nas jest chyba podobnie. <br /><br /> <b>Wróćmy do mistrzostw. Jednym z rozczarowań – jeśli można o takich mówić po pięciu zwycięstwach – jest na razie postawa Pawła Zatorskiego. Broni trochę ospale, nie ma w nim takiej werwy, jak jeszcze jakiś czas temu... </b><br /> – Vital Heynen zna jego atuty. Całe środowisko siatkarskie wie, że to jest genialny przyjmujący, który po prostu trochę gorzej radzi sobie z obroną. Bywało z tym na różnych turniejach lepiej i gorzej, ale ja bym nie przesadzał, że w Bułgarii zawodzi. Poza tym: gdyby do tego przyjęcia dołożył jeszcze dobrą obronę, to byłby pewnie lepszy od Jenii Grebennikova, którego uważam za najlepszego libero na świecie. Grebennikov dobrze przyjmuje i świetnie broni, a Zatorski świetnie przyjmuje i średnio broni. To ich różni. Jeśli trener będzie potrzebował na parkiecie czegoś innego, zawsze może sięgnąć po Damiana Wojtaszka. U niego, jak u Francuza, znacznie lepiej z obroną niż z przyjęciem. <br /><br /> <b>Pan by sięgnął? </b><br /> – Paweł będzie się rozkręcał z meczu na mecz. Pamiętajmy też, że zmienił się trener, że nie wiemy, jakiego ustawienia w obronie od niego wymaga. Może potrzebuje więcej czasu, żeby się do tego wszystkiego dostosować? Ja bym niczego nie zmieniał. Zatorski gwarantuje stabilne przyjęcie, Drzyzga nie musi biegać do rozegrania i to jest filar, którego nie warto naruszać. Jest w dobrej dyspozycji.<b>Jest jakiś element, który wygląda w naszej grze wyjątkowo dobrze?</b><br /> – Trudno powiedzieć. Na pewno nie serwis, bo mamy chyba najsłabszą zagrywkę ze wszystkich ekip, które liczą się w walce o medale. Wskazałbym blok. Tak, raczej blok. Z Bułgarią fenomenalnie zagrał w tym elemencie choćby Szalpuk, zdobywając pięć punktów. Nieźle wygląda też przyjęcie zagrywki. Kubiak, choć czasem z problemami, radzi sobie solidnie. <br /><br /> <b>Rotacja selekcjonera nie denerwuje zawodników? </b><br /> – Ale jaka rotacja? Tyle wszyscy o tym mówili, a poza meczem z Portoryko, gdzie rzeczywiście pograł prawie każdy, to ja nie widzę żadnych wielkich roszad. Jest, moim zdaniem, jedna szóstka, są podwójne zmiany z Damianem Schulzem i Grześkiem Łomaczem, które wyglądają bardzo dobrze, no i ewentualnie rywalizacja między Mateuszem Bieńkiem i Jakubem Kochanowskim na środku. Tyle. Podoba mi się to, że Heynen nie boi się zmieniać i robi to, gdy tylko coś mu się nie podoba. <br /><br /> <b>A nie odnosi pan wrażenia, że forsuje Bartka Kurka? </b><br /> – Zgadzam się. Może nie to, że „forsuje”, ale na pewno daje mu większy margines. Jako trener bym to na pewno przykrócił, dał szansę innym zawodnikom, ale Heynen ma na Bartka taki plan i się go trzyma. Mówił, że będzie grał, no i gra, choćby nie wiadomo co. Mecz z Bułgarią, w którym Kurek spisywał się naprawdę rewelacyjnie, może być potwierdzeniem, że szkoleniowiec miał rację. Może go wreszcie odblokował. <br /><br /> <b>To co, teraz medal?</b><br /> – Na razie mamy bardzo duże szanse, żeby wejść do „szóstki”. Jak nam się uda, to głowy się trochę uwolnią i możemy być groźni dla każdego rywala. Później? Kto wie. Murowanym kandydatem do złota oczywiście nie jesteśmy i nie będziemy, ale uważam, że możemy jeszcze wszystkich zaskoczyć. Oby! <center><br />*** </center> <b>Krzysztof Ignaczak (ur. 1978)</b> – siatkarz, były reprezentant Polski, wicemistrz (2011) i mistrz świata (2014), a także złoty medalista mistrzostw Europy (2009). Grał na pozycji libero, przez 16 lat dumnie reprezentując barwy narodowe w aż 321 spotkaniach. Zawodnik m.in. AZS Częstochowa, Skry Bełchatów i Asseco Resovii. <br/><br/> <img src=" https://s.tvp.pl/repository/attachment/5/2/0/520bae6759f65eb2cf6b53f32039cb5d1537365505910.png" width="100%">