Wokalista Queen chorował na AIDS. 25. rocznica śmierci Freddiego Mercury'ego. Wokalista Queen zmarł na AIDS. Do końca utrzymywał swoją chorobę w tajemnicy. Oficjalnie opinia publiczna dowiedziała się o niej z wydanego na dzień przed śmiercią artysty oświadczenia. Mercury urodził się 5 września 1946 roku w Zanzibarze. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Farrokh Bulsara. W latach sześćdziesiątych przeprowadził się wraz z rodziną do zachodniego Londynu, do dzielnicy Feltham. Gdy chodził do londyńskiego Ealing College of Art, poznał Briana Maya i Rogera Taylora – odpowiednio gitarzystę i perkusistę zespołu Queen, który powstał w 1971 roku. <br></br> <b> Od delikatnych ballad po ciężkie brzmienia </b> <br></br> Freddie słynął z wyjątkowej skali głosu, a także wszechstronności. Czuł się doskonale w delikatnych balladach, takich jak „Love of My Life”, ale też ciężkich, rockowych utworach jak „Brighton Rock”. Jest autorem słynnej „Bohemian Rhapsody” stanowiącej dowód jego fascynacji operą. Jego wrażliwość stanowiła swoistą przeciwwagę dla bardziej surowej, rockowej stylistki preferowanej przez drugiego lidera zespołu, Briana Maya. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej | </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div><b> Królowie koncertów </b> <br></br> W latach osiemdziesiątych Mercury wydał album solowy „Mr Bad Guy” zawierający utwory bardziej popowe i taneczne niż te, które zwykle znajdowały się na płytach zespołu macierzystego. Jego charyzma decyduje o tym, że Queen staje się jednym z symboli charakterystycznego dla lat osiemdziesiątych trendu wielkich koncertów stadionowych. Do historii przeszedł zwłaszcza występ zespołu podczas koncertu charytatywnego Live Aid. <br></br> <b> Nieśmiały rockandrollowiec </b> <br></br> Mercury słynął z ekstrawaganckiego stylu bycia. Ale jego biografowie są zgodni, że była to w dużej mierze poza. W rzeczywistości wokalista był nieśmiały i bardzo chronił swoją prywatność. – Udawał krzykliwość, ale kurtyna opadała, gdy wracał do domu i był zupełnie sam – mówi Polskiemu Radiu David Brett, biograf wokalisty. <br></br> Artysta nagrywał do końca. Ścigał się ze śmiercią w studiu nagraniowym. Z pozostawionych przez niego nagrań koledzy z zespołu stworzyli potem album „Made in Heaven”. Mercury zmarł w wieku 46 lat.