Stolica jest w strachu, bo gang ożarowski organizuje pokazowe egzekucje. Gang ożarowski, jedna z najstarszych polskich grup przestępczych, organizuje pokazowe egzekucje i zaczyna dominować w stołecznym półświatku. Do próby zamachu doszło pod koniec grudnia, kiedy to „ktoś” postrzelił w kolana Michała D. ps. Pieprzu . Zdaniem policji, to początek wojny o władzę w kryminalnym w warszawskim podziemiu. Kiedy 29 grudnia ub. r. w strzelaninie przy ul. Gibalskiego na warszawskiej Woli, dwóch mężczyzn zostało postrzelonych w nogi, policja podejrzewała początkowo, że była to klasyczne ostrzeżenie półświatka dla niesolidnych gangsterów. Szybko jednak okazało się, że jednym z rannych był Michał D. ps. Pieprzu, aspirujący do miana bossa gangu ożarowskiego. Gangster miał wiele szczęście, bo jedna z kul trafiła go w tętnicę i gdyby nie szybka pomoc pogotowia, wykrwawiłby się na śmierć. – „Pieprzu” razem ze swoim przyjacielem Robertem B. ps. Bedziu rządzili grupą ożarowską, po tym jak za kraty trafili w ostatnich latach „Sajur” i „Loczek”. A gdy zatrzymano liderów gangu „Szkatuły”, „Ożarów” stał się najmocniejszą grupą. Chcą wykorzystać okazję i przejąć kontrolę na żyłą złota, jaką jest handel narkotykami – opowiada jeden z oficerów CBŚ.Właśnie pieniądze z narkotyków, a także haracze z agencji towarzyskich i tzw. koncesje za działanie dla małych gangów, były przyczyną próby zabójstwa „Pieprza”. On sam, przesłuchany w szpitalu powiedział, że nie wie, kto i dlaczego do niego strzelał. Uwagę policjantów zwróciła jednak jego deklaracja, ze „załatwi sprawę we własnym zakresie”. Wiadomo, że w dniu strzelaniny razem ze swoim bratem i jednym kompanów umówili się na spotkanie. To była jednak pułapka. Na szczęście dla „Pieprza”, zamachowiec sfuszerował sprawę i „tylko” ranił herszta. Z informacji operacyjnych CBŚ wynika, że za atakiem mogli stać zarówno gangsterzy z gangu „ożarowskiego”, którzy nie chcą się podporządkować Michałowi D. jak i niedobitki grupy „Szkatuły”. Pewne jest, że ludzie „Pieprza” szukają już zamachowców, a w półświatku zapanowała bardzo nerwowa atmosfera. Czołowe postacie gangu unikają pojawiania się w miejscach publicznych. Michał D. zaczynał jako zwykły żołnierz gangu ożarowskiego od drobnych przestępstw. Po kilku latach odsiadki awansował na lidera, zwłaszcza po tym jak w ubiegłym roku policja zatrzymała większość znaczących postaci grupy. Obecnie jego frakcja liczy kilkadziesiąt osób. – To bardzo hermetyczna grupa, której członkowie znają się często od dziecka. Trudno liczyć na złamanie zmowy milczenia, ponieważ liderzy gangu nie dopuszczają bandyckich dołów do swoich tajemnic. Często też pomagają sobie gdy np. których z „ożarowskich” trafi do więzienia – opowiada oficer operacyjny CBŚ. Drugim liderem grupy jest - zdaniem policji - Robert B. ps. Bedzio. To przyjaciel założyciela gangu – Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Kiedy w grudniu 1999 r. w Zakopanem zamordowano „Pershinga”, Robert B. natychmiast przyjechał na miejsce. Był też gotów iść na wojnę z gangiem pruszkowskim, aby pomścić śmierć druha. „Bedzio” nie tylko był zaufanym człowiekiem osławionego bossa, ale nawet związał się z jego córką. Jednak przed kilku laty gangster zaczął robić interesy m.in. z Adamem D. ps. Młody Wańka (synem jednego z członków zarządu „Pruszkowa"). Trafił do więzienia, a po odsiadce wrócił do „Ożarowa”. Zdaniem policjantów z CBŚ, dzięki rozległym kontaktom z większością stołecznych gangsterów, a także dawnymi kompanami „Pershinga” może odgrywać duża rolę w półświatku. Gang ożarowski działa wokół swojego matecznika, a także w Błoniu, przejętym z rąk dogorywającej mafii pruszkowskiej oraz na warszawskiej Woli i Bemowie. Ostatnio emisariusze bandy mieli się pojawić na terenach kontrolowanych przez niedobitków gangu „Szkatuły” i grupy mokotowskiej. „Ożarów” ma chrapkę na agencje towarzyskie w Warszawie, które przynoszą nawet 300 tys. złotych miesięcznie z samych haraczy. Co ciekawe, w ciągu roku policja zatrzymała ponad 30 członków „Ożarowa”. W kwietniu ub.r CBŚ ujął trzech liderów grupy: Sławomira S. ps. Sobol, Artura D. ps. Loczek i Piotra S. ps. Skiba. Bandyci usłyszeli zarzuty przemytu, produkcji i obrotu znacznymi ilościami narkotyków, wymuszenia haraczy, uprowadzeń dla okupu, a także udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. O tym, jakie zyski osiągali gangsterzy świadczy najlepiej fakt, że łączna wartość samochodów i sprzętu zajętego u najważniejszych przestępców przekroczył wartość miliona dwustu tysięcy złotych. Przed kilkoma dniami wpadł magazyn narkotykowy z towarem wartym blisko ćwierć miliona zł. Mimo to banda jest nadal silna. „Ożarów” pojawił się na przestępczej mapie Polski już w latach 80. za sprawą jego charyzmatycznego lidera „Pershinga”. Grupa z podwarszawskiego Ożarowa zaczynała od kradzieży do sklepów i rozbojów by w latach 90 zająć się napadami na hurtownie i transporty z przemycanym spirytusem. Gang szybko rósł w siłę i w pierwszej połowie lat 90 połączył się z gangiem pruszkowskim. W ramach jednej grupy, „ożarowscy” cieszyli się dużą autonomią, ale musieli oddawać część zysków do wspólnej kasy „Pruszkowa”. Jednak już pod koniec lat 90 doszło do rozdziału grupy ożarowskiej od silniejszego sojusznika. W nowe stulecie gang wszedł mocno przetrzebiony i ograniczył się do utrzymania wpływów w części Warszawy. Przed kilku laty gang ożarowski przeniósł część swoich interesów do woj. Lubelskiego, głównie do stolicy regionu. Bandyci stworzyli sieć handlarzy i przemytników narkotyków, uruchomili nawet kilka własnych laboratoriów amfetaminowych. Jednak w ostatnich kilkunastu miesiącach lubelscy rezydenci „Ożarowa” zostali zatrzymani.